Niezbyt udany okazał się wyjazd naszych zawodników do Bydgoszczy. W meczu, w którym obie drużyny lepiej czuły się w ataku niż w obronie, a kibice byli świadkami w sumie 10 przyłożeń, Alfa pokonała RCC 43:19.
Mecz w Bydgoszczy był szybkim i ciekawym widowiskiem w którym jednak nie brakowało błędów w wykonaniu obu drużyn. Wynik otworzyli gospodarze, którzy szczególnie groźni okazali się w grze z kontry. Niebezpieczeństwo pod polem punktowym naszej drużyny powstawało za każdym razem, gdy piłkę przenoszoną na pole Alfy chwytał obrońca lub skrzydłowy. Właśnie w takich okolicznościach nasza drużyna straciła dwa pierwsze przyłożenia, po których gospodarze wyszli na prowadzenie 14:0. Wtedy do głosu doszli częstochowianie i po wygranym aucie oraz kilku fazach dobrze zorganizowanej gry, na polu punktowym przeciwnika zameldował się Radosław Rokosz (skutecznie podwyższył Biernat). Niestety wyniku „na styku” nie udało utrzymać się do końca pierwszej połowy, za sprawą przyłożenia zdobytego przez gospodarzy już w trakcie gry do martwej piłki (pewnym wytłumaczeniem, może być fakt, że nasi zawodnicy grali wtedy w 14 ze względu na żółtą kartkę dla Dawida Dróżdża).
Druga połowa znów zaczęła się od przewagi Alfy. Bydgoszczanie czerpiąc z „siódemkowego” stylu chętnie poruszali się z piłką po boisku i wykorzystując szybkość przełamywali pierwszą strefę obrony naszej drużyny. Wiele sytuacji ratował broniący najgłębiej Krzysztof Masalski, jednak mimo jego ofiarnej gry, goście zdobyli kolejne przyłożenie. Potem znów kibice oglądali dobry okres gry RCC, w którym jedno przyłożenie po akcji ataku zdobył Krzysztof Masalski, a drugie sędzia przyznał w ramach tzw. „karnej piątki” gdy nieprzepisowo zatrzymany został wychodzący na czystą pozycję Jakub Mitek. Niestety częstochowianie nie poszli za ciosem, lecz oddali inicjatywę gospodarzom i do końca spotkania punktowali już tylko oni. Mając już znikome szanse na zwycięstwo, nasi rugbiści za wszelką cenę próbowali zdobyć czwarte przyłożenie, które dałoby im punkt bonusowy. W 75 minucie w ostatnim zrywie ta sztuka niemal się udała, jednak akcja zawodników młyna została zatrzymana dosłownie metr od pola punktowego gospodarzy.
Mimo wyraźnej porażki warto zwrócić uwagę na naprawdę dobre momenty gry naszej drużyny. Szczególna poprawa była widoczna w grze zawodników młyna którzy pewnie utrzymywali się przy piłce, potrafili konstruować akcje składające się z wielu faz i pewnie wygrywali swoje wrzuty do autu. Przed kolejnymi meczami głównym wyzwaniem stojącym przez drużyną wydaje się być złapanie rytmu, który pozwolił by grać w ten sposób przez pełne 80 minut. Przyczyn porażki należy natomiast upatrywać w zbyt wielu błędach indywidualnych i słabą grą w obronie.
Kolejny mecz nasi zawodnicy zagrają już w najbliższa niedzielę w Poznaniu z tamtejszą Posnanią, która w ostatni weekend rozgromiła Wdę Świecie 48:3.
MN, Biuro Prasowe RCC