23 grudnia działacze Włókniarza Częstochowa oficjalnie potwierdzili, że nowym zawodnikiem ich klubu został m.in. Grzegorz Zengota. W rozmowie z naszym portalem wychowanek Falubazu Zielona Góra przyznał, że ciężko mu było się rozstać z jego macierzystym zespołem. Popularny „Zengi” nie wyklucza walki ze swoim nowym zespołem o najwyższe cele.
Norbert Giżyński: Już dwa lata temu były szanse na Twoje starty we Włókniarzu. Co spowodowało, że dopiero teraz postanowiłeś jeździć w tym klubie?
Grzegorz Zengota: Jak mawia starodawne przysłowiewie do trzech razy sztuka. Za trzecim razem w końcu się udało. Co spowodowało? Przede wszystkim fakt, że skończył mi się kontrakt w Zielonej Górze. Poza tym ciężko było mi się rozstać z moim dotychczasowym klubem. Wiadomo bowiem, że tam stawiałem pierwsze kroki, jak również mieszkam i mam swoją bazę sprzętową. Teraz się nie zastanawiałem. Podjąłem taką decyzję, która, mam nadzieję, okaże się dla mnie dobrą decyzją. Myślę, że dzięki temu będę mógł rozwijać kolejne szczeble swojej kariery.
Pozytywnie oceniana jest częstochowska publiczność. Czy ktoś polecił Ci ten klub, przed podpisaniem kontraktu?
Nie ukrywam, że zamieniłem kilka słów chociażby z Grześkiem Walaskiem, który miał okazję startować tu kilka lat. Grzegorz bardzo polecał mi Częstochowę, co też miało wpływ podpisania kontraktu z tym klubem. Ponadto jest tutaj fajny tor, który mi odpowiada. Mam nadzieję, że dalej będzie mi odpowiadał tak samo jak moim silnikom, że będę zdobywał dużo punktów, dzięki czemu zyskam satysfakcje kibiców.
Spora część minionego sezonu opuściła Cię przez tragiczną kontuzję nogi jeszcze przed inauguracją sezonu. Ale mimo to w Częstochowie pokładają w Tobie nadzieje, że będziesz czołowym zwodnikiem „Lwów”.
Ja również mam taką nadzieję. Wiem, że stać mnie na to, żeby być czołową postacią tej drużyny. Oby tylko omijały mnie kontuzje, żeby przede wszystkim nie powtórzyła się sytuacja sprzed początku minionego sezonu, bowiem to mi pokrzyżowało plany. Ja ciężko pracowałem nad tym, żeby sezon 2011 był dla mnie bardzo dobry, a już przed rozgrywkami dopadł mnie pech i wszystkie plany zostały zniwelowane. Musiałem więc robić wszystko, by wrócić do pełni sił. Było jak było, ale ogólnie sezon nie był najgorszy w moim wykonaniu. Wróciłem na tor, zdobywałem punkty. Oczywiście nie zawsze było tyle punktów, ile oczekiwałem, ale ostatecznie ten rok skończył się dla mnie dobrze. Teraz myślę o przyszłości. Ciężko przepracowuje również tą zimę, robię duże zakupy sprzętu. Tak więc myślę, że ten sezon będzie dobry nie tylko dla Włókniarza, ale również dla mnie.
Jak wyglądają Twoje przygotowania do sezonu 2012?
Od 1 grudnia zacząłem przygotowania kondycyjne. Mam swojego prywatnego trenera, z którym spotykam sie dwa razy dziennie. Na początku stycznia planuje wyjazd na obóz kondycyjny na 10 dni. Kolejnym etapem będzie wyjazd prawdopodobnie do Hiszpanii, gdzie będę jeździł na torze crossowym. Chcę tam spędzić tydzień, po czym wrócić do Polski i siąść na motocykl żużlowy.
Doszło do paru zmian w zespole Włókniarza. Doszedł Mirosław Jabłoński, Chris Harris oraz Ty. Jak myślisz, na co będzie Was stać w nadchodzącym sezonie?
Ekipa, którą zbudował zarząd, jest fajna. Mam nadzieję, że się zgramy, że będziemy dogadywali się pod każdym względem, że będziemy tworzyć „team spirit” w boxie podczas zawodów. Będziemy się wymieniali doświadczeniami, różnymi przełożeniami motocykli, co na pewno spowoduje, że będziemy mieć coś, czego nie będą miały inne drużyny zbudowane z samych tuzów. Zobaczymy. Możemy pokusić się o fajne cele, ale nie stawiajmy jakiś wygórowanych, a zarazem nierealnych. Chciałbym, żebyśmy najpierw dotarli do play-off’ów. A jeżeli tam trafimi, to potem zrobimy wszystko, żeby zajść jak najdalej. Jednak tak jak mówie, nie stawiajmy siebie na podium, bo to po prostu bez sensu.
Jakie masz wyznaczone cele indywidualne na ten sezon? Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski czy coś więcej?
Na pewno będę chciał dotrzeć do wszystkich finałowych rozgrywek, w których wezmę udział. Na pewno miłoby było, gdybym się znalazł w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski, Złotego Kasku, czy Grand Prix Challenge. Dwa lata temu byłem bliski awansu do finału ostatnich z wymienionych rozgrywek, bo w zasadzie zabrakło mi punktu w półfinale, który tak naprawdę straciłem przez błąd na torze. Wpadłem w dziurę i to zniwelowało moje szanse. Jestem pozytywnie nastawiony do przyszłego sezonu. Mam nadzieję, że wszystko będzie mi sprzyjało, będę miał szczęście na torze, dzięki czemu będę miał dużo punktów.
Częgo Ci życzyć z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku?
Zdrowia, pomyślności, dużo sukcesów, bezkolizyjnej jazdy i sporo punktów dla Włókniarza.
Tego Ci właśnie życzę. Dziękuje za rozmowę.
Dziękuje bardzo.