Krzysztof Kułak wraca do MMA po dwuletniej przerwie. Prezes częstochowskiej Adrenaliny zapewnia, że jest w dobrej formie psychicznej i fizycznej.
Wracasz do walki po dwóch latach. Jak się z tym czujesz psychicznie?
Krzysztof Kułak: Bardzo dobrze, w przygotowaniach pomagał mi psycholog sportowy, także wiele innych czynników sprawiło, że czuję się na siłach do powrotu.
A jak z formą fizyczną?
Dobrze. Biegam maratony, jeżdżę na sparingi do zaprzyjaźnionych klubów. Rozwijam się, korzystam z rad trenerów. Sto procent formy.
Zawsze przygotowywałeś się na własną rękę. Czy tak było i tym razem? Słyszałem, że byłeś w Gameness Team, możesz powiedzieć coś więcej?
Tak, byłem odwiedzić moich znajomych. Sparingi z tak doświadczonymi zawodnikami jak w Poznaniu dają siłę psychiczna. To są goście, którzy podobnie jak ja, są w tej branży od 15 lat.
Twoim rywalem będzie mało znany Stephen Rice. Co wiesz o tym zawodniku?
Tylko tyle, że rok temu miał słabą formę, a teraz się rozwinął. Poza tym, ja nigdy nie skupiałem się na przeciwniku, bo ten zawsze może się zmienić, jak pokazała nam ostatnia największa gala w Europie. Dlatego nie ustawiam strategii pod konkretnego przeciwnika.
Będziesz chciał wrócić w mocnym stylu i wygrać jak najszybciej, czy też poczuć lepiej klimat walki i zacząć spokojnie?
Walka zakończy się w pierwszej rundzie przez nokaut.
Czy z Celtic Gladiator związałeś się na dłużej, czy też jest to jednorazowa współpraca?
Jeśli zdobędę pas, to na dłużej, o ile pozwoli mi na to kontrakt z KSW
Podpisałeś kontrakt z KSW. Masz na oku jakiegoś rywala, z którym chciałbyś się zmierzyć? Mam na myśli tych zawodników do 84, których już oglądaliśmy na KSW?
Tak. Obiecaliśmy sobie rewanż z Danielem Dowdą, ale to nie ja wybieram sobie przeciwników, tylko moi promotorzy. Za to moim marzeniem jest walka z Philem Baronim, który jest moim idolem.
Kiedy znów zawalczysz w Polsce?
Najprawdopodobniej w grudniu na KSW 21.