Porażka i pierwszy zdobyty set

W dniu dzisiejszym (sobota) zmierzyły się dwa zespoły które nie zaznały smaku zwycięstwa w tym sezonie w Plus Lidze. Dwa pierwsze sety to bardzo dobra gra akademików, niestety trzecia i czwarta odsłona dzisiejszego meczu to powrót do rzeczywistości.

Srecko Lisinac zdobył pierwszy punkt w premierowej odsłonie dzisiejszego meczu, gdy zaatakował po bloku Bartosza Gawryszewskiego (1:0). Gospodarze szybko wyszli na trzypunktowe prowadzenie po asie serwisowym Grzegorza Boćka (5:2). Jednak już na pierwszej przerwie technicznej przewagę jednego oczka miał zespół z Gdańska (7:8).

Podopieczni Dariusza Luksa szybko zaczęli zdobywać kolejne punkty. Bardzo dobrze atakowali i blokowali. Matti Hietanen wybił piłkę po rękach Marcina Janusza i nastąpiła druga przerwa techniczna (14:16). W końcówce seta zawodnicy z Częstochowy zaczęli odrabiać straty. Gdy Miłosz Hebda wybił piłkę po potrójnym bloku goście tracili do gospodarzy tylko jeden punkt. Seta zakończył błąd w polu zagrywki Hebdy.

As serwisowy Marcina Janusza otworzył drugiego seta. Tym razem to zawodnicy Marka Kardosza, jako pierwsi zaczęli zdobywać przewagę punktową. Gdy Mateusz Mika pomylił się w ataku nastąpiła pierwsza przerwa techniczna (8:6). Częstochowianie po pojedynczym bloku Boćka mieli już cztery punkty w zapasie (12:8). Na drugiej przerwie technicznej dalej prowadziła drużyna gości (16:13). W końcówce partii zdecydowanie lepsza była ekipa z Częstochowy, która nie dała szans na odrobienie strat przyjezdnym. Drugą odsłonę meczu zakończył efektowny atak Lisinaca.

Michał Kamiński zakończył skutecznie pierwszy atak w trzecim secie (0:1). Jego zespół podobnie jak w pierwszej partii szybko objął prowadzenie po błędzie własnym częstochowian (4:7). Remis na tablicy wyników pojawił się po świetnym ataku Michała Kaczyńskiego (10:10). Gra do drugiej przerwy technicznej toczyła się punkt za punkt (15:16). W końcówce seta to ekipa z Gdańska pokazała, na co ją stać. Zdecydowanie wyszli na prowadzenie po zablokowaniu Lisinaca (16:21). Byli skuteczni w każdym elemencie. Seta zakończyła mocna zagrywka Pawła Mikołajczaka.

Czwartą partię rozpoczął podwójne odbicie Janusza (0:1). Gdańszczanie grali w tym secie jak natchnieni. Bardzo szybko osiągnęli aż sześć punktów przewagi głównie dzięki świetnym atakom Hebdy i Kamińskiego (0:5, 0:6). Pierwszy punkt dla gości zdobył Adrian Szlubowski, który zaatakował między rękami blokujących (1:6). Po nieudanej próbie obrony plasu gdańszczan nastąpiła pierwsza przerwa techniczna (4:9). Czwartą odsłonę meczu można zdecydowanie nazwać setem bez historii. Ekipa Luksa robiła to, co chciała na boisku, a Częstochowianie nie umieli im się przeciwstawić. Druga przerwa techniczna nastąpiła po ataku Gawryszewskiego (9:16). W końcówce seta to gospodarze dyktowali swoje warunki i spokojnie doprowadzili do zakończenia spotkania i zapisania pierwszych punktów w ligowej tabeli. Mecz zakończyła nieudana obrona ataku Kamińskiego.

Wkręt-Met AZS Częstochowa – Lotos Trefl Gdańsk 1:3 (23:25, 25:17, 19:25, 16:25)

AZS: Hunek, Lisinac, Kaczyński, Hebda, Bociek, Janusz, Piechocki (libero) oraz Stelmach, Szlubowski, Marcyniak

Lotos: Hietanen, Łomacz, Gawryszewski, Kaźmierczak, Mika, Mikołajczak, Rusek (libero) oraz Szczurek. Kaczmarek B., Kamiński, Kaczmarek M.

MVP: Łomacz

źródło: nicesport.pl oraz własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *