Trudno było przypuszczać, że aż do ostatnich minut zawodnicy MKS-u będą musieli walczyć o zwycięstwo, ale to boiskowe realia weryfikują tabelę i wszystkie statystyki.
Różnica w zdobytych punktach (60-16), bramkach strzelonych (84-32) czy bramkach straconych (15-103) nie ma żadnego znaczenia, gdy brakuje woli walki, koncentracji, zdecydowania i szczęścia. Wprawdzie myszkowianie wygrali 4-1 w Soborzycach, ale to pokonani mogą się bardziej czuć zwycięzcami po tym meczu bo momentami grali na równym poziomie z liderem rozgrywek.
Od samego początku spotkania zawodnicy trenera Dziółki mieli przewagę. W samej tylko pierwszej połowie co najmniej 5 stuprocentowych okazji zmarnowali niebiesko-biali, w tym rzut karny przestrzelony przez Piotra Podeszwę. Niedyspozycję strzelecką Jakuba Dziółki przełamał tylko Daniel Ruciński, który w swoim stylu urwał się obrońcom przeciwnika i w sytuacji sam na sam z bramkarzem ładnym strzałem w górny róg bramki pokonał dokonującego cudów w bramce golkipera gospodarzy. MKS do przerwy prowadził więc 1:0.
Scenariusz drugiej połowy był identyczny. Myszkowianie seryjnie marnowali kolejne okazje. Jednak po jednej z akcji skrzydłem przeprowadzonej przez trenera Dziółkę bramkę strzałem z linii bramkowej zdobył Daniel Sroślak. Myszkowianie grali bardzo chaotycznie i sami sobie stwarzali problemy w defensywie tracąc łatwo piłkę w różnych sektorach boiska i narażając się na kontrataki Soborzyczan. Zawodnicy gospodarzy mieli jednak za mało atutów by zagrozić poważnie myszkowianom, co nie znaczy, że nie zdobyli gola. Oddali w drugiej połowie jeden strzał i strzał ten zamienili na bramkę. Po zamieszaniu w polu karnym obrońca MKS-u wybił piłkę przed obręb 16 metra a tam zabrakło Piotra Podeszwy, który odpuścił krycie w środku pola i zawodnik gospodarzy po przejęciu piłki zdecydował się na strzał. Po jego uderzeniu piłka trafiła w rękę Oskara Kuczka i sędzia podyktował rzut wolny z 20 metra, który strzałem nad murem na bramkę zamienił zawodnik przeciwnej drużyny. Lekko uderzona nad murem piłka wpadła w okienko bramki strzeżonej przez Bartłomieja Wilka. Chwilę potem myszkowianie zmarnowali drugiego karnego. Tym razem bramkarza nie pokonał Błażej Gradek. Zanosiło się więc na nerwową końcówkę. W niej skuteczniejsi okazali się MKS-siacy, którzy zdobyli jeszcze dwa gole, choć tak naprawdę chyba tylko jednego. Sędzia uznał, że po strzale Oskara Kuczka piłka minęła linię bramkową. Gospodarze protestowali twierdząc, że piłkę jeszcze sprzed linii wybił obrońca Startu i chyba mieli rację. Szczęście dopisało tym razem MKS-owi, którego swoimi decyzjami też kilkakrotnie w tym sezonie sędziowie krzywdzili. Za zbyt kategoryczne okazywanie sprzeciwu sędzia usunął z boiska zawodnika gospodarzy, którzy kończyli mecz w dziesięciu. 5 minut przed końcem meczu jeszcze Błażej Gradek w sytuacji sam na sam zdobył gola ustalając wynik spotkania na 4:1.
Myszkowianie tradycyjnie mogli wygrać dużo wyżej ale na własne życzenie męczyli się niemiłosiernie dając okazję kibicom gospodarzy do wielu emocji. Zawodników Startu żegnały gromkie brawa i okrzyki, na które swoją ambitną postawą w pełni zasłużyli. W naszej drużynie na wyróżnienie zasługuje Daniel Ruciński i Piotr Napora, którzy jako jedyni zagrali na swoim normalnym poziomie.
Dość narzekań. Ważne 3 punkty zdobyte. Myszkowianie wygrali dziesiąty z jedenastu meczów tej rundy. Skra nie rozegrała dziś z powodu niesprzyjającej aury meczu z Małą Panwią Cynków i MKS ma znów 9 punktów przewagi w tabeli. Do rozegrania pozostały tylko 3 mecze i jeden z nich trzeba koniecznie wygrać. Najlepsza ku temu okazja nadarzy się już w sobotę, kiedy na boisko przy ulicy Pułaskiego przyjedzie jedna z najlepszych drużyn rozgrywek – Sokół Olsztyn. Do składu wrócą Kamil Pysno i Robert Szczepaniak, których zabrakło w składzie. Trener Dziółka będzie więc miał większe pole do manewru i jeżeli sam będzie w pełni sił MKS zagra w optymalnym według trenera zestawieniu. Warunkiem osiągnięcia dobrego rezultatu jest jednak zdecydowanie lepsza postawa drużyny w meczu o awans.
Start Soborzyce – MKS Myszków 1:4 (0:1)
Skład MKS: Wilk – Wrona, Filipowicz, Kuczek, Piątkowski – Sroślak, Podeszwa, Napora, Grim, Ruciński – Dziółka
Grali też: Gradek, Wieczorek, Greń
Bramki: Ruciński, Sroślak, Kuczek, Gradek