Lwy Unimot Częstochowa-TSŻ Pekum Toruń [ZDJĘCIA]

W niedzielę w samo południe rozpoczęła się bitwa, która dla częstochowian musiała skończyć się zwycięstwem, żeby mogli myśleć o medalu najwyższej klasy rozgrywek.

Fotorelacja autorstwa Justyny Jaworskiej

Torunianie na torze przy osiedlu „Północ” zjawili się koło godziny 10. Trwały na nim jeszcze prace porządkowe związane z nawierzchnią toru. Po odprawie meczowej, która przewodził sędzia Piotr Kuder z Kalet i oficjalnej prezentacji zawodników rozpoczęło się show.

Każdy z kibiców, który przybył na tor otrzymał program zawodów i długopis do wypełniania go. Należy wspomnieć o sporej grupie kibiców Aniołów, którzy na kilka minut odwiedzili i wsparli dopingiem znajomą dyscyplinę, a potem udali się w dalsza trasę, której celem była SGP Arena.

Od rozpoczęcia meczu zaczęło dochodzić do wymiany zdań między zawodnikami z obydwu drużyn a sędzią zawodów. Niestety, okazało się, że to dopiero początek „rozmów” i braku konsekwencji w podejmowaniu decyzji przez sędziego. W kolejnych biegach widać było zacięcie wszystkich zawodników. Żaden nie odpuszczał, nie zwalniał ze strachu przed kraksą z jadącym obok zawodnikiem, a wręcz przeciwnie upadków było więcej niż w ostatnich zawodach. Z ust zawodników można było usłyszeć, że odnieśli więcej obrażeń w tym meczu niż przez ten trwający sezon.

Doping kibiców,pozostałych zawodników czy bliskich z parku maszyn jednak na niewiele się zdał Lwom. Ulegli przyjezdnym 73:82. Ostatni bieg podsumował atmosferę i stawkę o którą jechali zawodnicy w całym meczu. Przez 4 okrążenia trwała zażarta walka pomiędzy Danielem Ordonem a Adamem Bożejewiczem. Nie brakowało „łokci”, „pilnowania zawodnika” czego skutkiem była utarczka słowna i przepychanka między zawodnikami po przejechaniu linii mety. Daniel Ordon został ukarany wykluczeniem a Adam Bożejewicz z Częstochowy wywiózł żółtą kartkę. Tym o to sposobem Częstochowianie pożegnali się z medalem (jak to mówią specjaliści piłkarscy – są jeszcze matematyczne szanse). Walka była wyrównana, każdy z zawodników dał tyle z siebie ile mógł (nie mówimy już tu o przeroście ambicji nad formą). Jedynie czego można żałować, to tego, że po raz kolejny okazuje się, że najlepszymi sędziami są sobie zawodnicy bo osoby do tego uprawnione albo nie mają własnego zdania, nie widzą czegoś albo gubią się w natłoku zdarzeń na torze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *