W sezonie 2011 ciężar prowadzenia drużyny Włókniarza Częstochowa spoczywa głównie na barkach Jarosława Dymka. Przyznać trzeba, że młody menadżer póki co wywiązuje się ze swoich obowiązków bez większych zastrzeżeń, a jak sam stwierdza tak dobrej atmosfery w zespole jak obecnie nie było chyba jeszcze nigdy.
Podczas ostatniej kolejki ligowej jeźdźcy spod znaku Lwa po pasjonującym meczu wygrali 47:43 z PGE Marmą Rzeszów. Po spotkaniu opiekun częstochowian był pełen emocji. – To co udało nam się zbudować w tej chwili w Częstochowie jest po prostu wspaniałe. Mamy fantastyczną atmosferę w ekipie, wszyscy chwalą tor, który daje możliwość pięknej walki na dystansie. Niektórzy niszczą speedway przygotowując tory, gdzie ciężko jest utrzymać się na motocyklu, to jest zabijanie żużla. Prawdziwy speedway jest w Częstochowie! Jazda braci Łagutów to jest coś niesamowitego! Nie dość że ja się stresuje przed meczem, biorę leki uspokajające to oni jeszcze robią takie szarże (śmiech). Są fantastyczni na torze, ale budują też klimat w zespole, żyją tym co się dzieje. Może nie działam w żużlu zbyt wiele lat, ale szczerze mówiąc nie pamiętam takiej atmosfery w drużynie jaka jest teraz. Wszyscy są jednością – powiedział szczerze wzruszony Jarosław Dymek.
Do tej beczki miodu trzeba też dołożyć łyżeczkę dziegciu. W tygodniu poprzedzającym starcie z rzeszowianami do pierwszoligowego GTŻ-u Grudziądz wypożyczony został Patrick Hougaard. Wobec kontuzji Tai’a Woffindena Włókniarz pozostał w tej chwili bez ani jednego zawodnika rezerwowego na wypadek kolejnej kontuzji. – W tej chwili nie mamy zawodnika rezerwowego, ale ja nie myślę teraz o tym, nie ma co od razu zakładać najgorszych wizji. Myśląc w taki sposób powinienem bać się wyjść z klubu, aby mnie samochód nie przejechał. Patrickowi życzymy wszystkiego najlepszego w Grudziądzu, on jest nadal naszym zawodnikiem, ma kontrakt dwuletni. GTŻ zwrócił nam pieniądze, które daliśmy Patrickowi na przygotowanie do sezon. Sytuacja w klubie jest taka, że każdą złotówkę oglądamy dwukrotnie. Na razie nie myślimy też o tym, że za rok klub silniejszy finansowo zabierze nam braci Łagutów, cieszmy się w tej chwili tym co mamy – dodał menadżer Dymek.