Oto co po zakończeniu środowego spotkania międzypaństwowego miał do przekazania asystent Macieja Skorży w Legii Warszawa, Jacek Magiera.
Jakby Pan ocenił spotkanie Polski z Włochami?
– Moim zdaniem mecz był wyrównany ale z lekką przewagą Włochów przez całe spotkanie. Włosi przede wszystkim wykorzystali błędy naszej reprezentacji, zarówno przy pierwszej jak i przy drugiej bramce. W drugiej połowie poziom był zdecydowanie lepszy niż w pierwszej części gry. W pierwszej odsłonie dużo było szarpanej gry, mało zdecydowania i wymienności pozycji. Natomiast po przerwie coraz więcej działo się na boisku.
W ostatnich dniach Raków hucznie obchodził Jubileusz 90-lecia powstania. Czy w Pana pamięci utkwił jakiś szczególny mecz?
– Bylo ich dużo. Ja pamietam jedną rundę w 1996 roku, kiedy to strzeliłem sześć bramek. Najbardziej to zapamiętałem mecz z Lechem Poznań, wygrany przez Raków (2:0), kiedy to strzeliłem dwie bramki głową. Były to moje jedyne bramki w ekstraklasie strzelone głową. Wszystkich goli w tej klasie rozgrywkowej strzeliłem 25. Pamiętam także swój debiu w ekstraklasie oraz mecz ze Stalą Mielec, kiedy to strzeliłem swojego pierwszego gola.
Co według Pana w głównej mierze zadecydowało o tym, że Raków znów musi się wspinać po drabince aby zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej i czy nie wyklucza Pan ewentualnie powrotu na Limanowskiego?
– Nigdy nie mówię nie. Był taki moment, kiedy byłem mocno zaangażowany w klub. Pomagałem organizacyjnie i finansowow. Działałem prężnie organizując różnego rodzaju turnieje. W tej chwili jestem trenerem w Legii oraz wiceprezesem Akademii Piłkarskiej w Legii. Tak na dobrą sprawę bardzo dużo czasu pochłania mi praca w tym klubie. Natomiast co będzie za jakiś czas? Trudno powiedzieć, czas dopiero pokaże.
Śledzę cały czas losy Rakowa i staram się cały czas być na bieżąco z wynikami. Jestem bardzo rzadko w Częstochowie, ostatnio coraz rzadziej, nie tylko na Rakowie ale i u rodziców czy znajomych. Jest to spowodowane tym, że na stałe zakotwiczyłem w Warszawie i w wolnej chwili staram się tutaj przyjechać.
Natomiast nie wykluczam, że w przyszłości do Rakowa wrócę.
Czy zawodnicy, którzy wystąpili w środowym spotkaniu z Włochami mają szansę w przyszłości zagrać w pierwszej reprezentacji Polski?
– Każdy ma szansę. Muszą tylko być cierpliwi, ciężko pracować i słuchać trenerów. Pochodzić też profejsonalnie do swoich obowiązków. Mają szansę na to aby zaistnieć w piłce. Nie jest powiedziane, że ten który dzisiaj czołowym juniorem za parę lat będzie reprezentantem Polski. Wręcz przeciwnie. Wiele razy było tak, że zawodnicy którzy nie wyróżniali się w wieku juniora ale ciężką pracą dochodzili później do tego, że byli gwiazami ligowej piłki czy reprezentacji. Dlatego każdy ma szansę i każdy niech daje z siebie tyle ile może.
Trzeba słuchać trenerów i pracować nad sobą. To jest jedyna droga aby osiągnąć sukces.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Paweł Tyszkowski.