Oto co po zakończeniu sobotniego spotkania mieli do przekazania szkoleniowcy obydwu drużyn.
Dawid Błaszczykowski (trener RKS Rakowa II Częstochowa S.A.: Uważam, że pierwsza połowa przebiegała pod nasze dyktando. Straciliśmy gola po jednym naszym błędzie ze stałego fragmentu gry. Przed meczem uczulałem moich zawodników na tego typu zagrania gości. W drugiej odsłonie po zmianach, jakich dokonałem to gra się już bardzo wyrównała. Nie byliśmy już dominującą drużyną na boisku i nie mieliśmy już tak klarownych sytuacji do strzelenia goli.
Dariusz Wolny (trener GLKS-u Lot-u Konopiska): Wszystkie mecze są bardzo ciężkie. Dzisiaj była to wysoka stawka, bo albo „odskakujemy” na dziewięć punktów albo Raków się zbliża na trzy punkty. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że będzie to dla nas ciężki mecz. Ja to oceniam z perspektywy meczu, że pierwsza połowa dla nas była bardzo ciężka. Przy napastniku gospodarzy, Jacku Rokosie grało nam się bardzo trudno. Ma On bardzo dobre warunki fizyczne i był On naprawdę groźny.
W drugiej połowie trener gospodarzy dokonał trzech zmian i od tego momentu to my dominowaliśmy na boisku. Ja się bardzo cieszę z każdej bramki i z każdego punktu. W Konopiskach znalazłem się dzięki prezesowi Szymankowi. Pierwszy warunek był taki abym do drużyny Lot-u sprowadził zawodników z Katowic, bo włodarze tego klubu chcą grać o „coś”. Cel przed drużyną jest postawiony, że gramy o awans do czwartej ligi. Ja się tym nie podniecam. Naprawdę jest przed nami jeszcze bardzo dużo meczów i każdy mecz jest dla nas bardzo ciężki.
To nie jest tak, że My jesteśmy liderami i wszyscy się przed nami „położą”. Nie mamy takiej kadry jaką ma Raków, gdzie znajduje się dwudziestu ludzi i trenerzy mogą sobie „manipulować” i roszady robić. My mamy tą pewną „12” dojrzałych graczy na szesnastu wszystkich. Dlatego muszę robić wszystko tak aby było dobrze. Ja mam nadzieję, że w przerwie zimowej się wzmocnimy i będziemy grać jeszcze lepiej.
Rozmawiali: Przemysław Pindor i Paweł Tyszkowski.