Raków po 20 jesiennych kolejkach sezonu 2011/12 zajmuje dopiero 13 miejsce w ligowej tabeli co na pewno jest sporym rozczarowaniem dla wszystkich osób związanych z najstarszym klubem w mieście.
Przed sezonem w wyniku pozyskania nowych sponsorów i poprawy sytuacji finansowej, w klubie deklarowano walkę o czołową szóstkę ligi. Nie okazało się to jednak takie proste, gdyż obecnie RKS traci do 6-tej Elany aż 11 punktów, mając przy tym zaledwie 2 oczka przewagi nad strefą spadkową i to na obronie II-ligowego bytu czerwono – niebiescy będą musieli się skupić na wiosnę. Początek sezonu nie zapowiadał takiego rozwoju wydarzeń. Podopieczni Jerzego Brzęczka skrzętnie gromadzili punkty przy Limanowskiego, a na wyjazdach nawiązywali walkę z wyżej notowanymi rywalami. Załamanie nastąpiło w 7-iu ostatnich kolejkach jesieni czego dowodem są zdobyte wówczas zaledwie 2 punkty. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze niestety nie wypaliły w zdecydowanej większości przedsezonowe transfery graczy związanych z regionem częstochowskim. Po drugie Raków bardzo słabo spisywał się w defensywie, czego dowodzi fakt, iż tylko drużyna z Rybnika straciła więcej bramek od częstochowian (Raków – 36 wpuszczonych goli, Energetyk – 38). Bramki dla rywali Rakowa wpadały przy tym bardzo często po powtarzającym się wielokrotnie schemacie, mianowicie po nieupilnowaniu skrzydłowych, którzy albo kończyli akcje indywidualnie, albo posyłali precyzyjne dośrodkowania kończące się golami. Z kolei w ataku gra Rakowiaków za bardzo opierała się tylko na jednym zawodniku, czyli na najlepszym w całej drużynie Macieju Gajosie, który często przy niekorzystnym wyniku schodził ze skrzydła do środka boiska i odpowiadał za rozegranie piłki.
Mimo nieudanej rundy niestety nie ma co liczyć na znaczące wzmocnienia w ekipie z Limanowskiego, a szkoda gdyż dobry stoper, rozgrywający i napastnik przydaliby się od razu. Wiadomo, że Rakowa póki co nie stać na zawodników pokroju Zbigniewa Zakrzewskiego czy Piotra Madejskiego z Miedzi, ale gdyby dobrze poszukać może udałoby się znaleźć paru wartościowych graczy z doświadczeniem przynajmniej z zaplecza ekstraklasy? Ciężko bowiem jest zbudować silną drużynę opartą wyłącznie na wychowankach i graczach z regionu. Idea jest co prawda bardzo ciekawa, ale trudna do zrealizowania.
Pozostaje zatem liczyć, iż ekipa trenera Brzęczka przepracuje solidnie zimę i wyciągnie wnioski z nieudanych jesiennych spotkań, a wykonana praca i zebrane doświadczenia zaowocują lepszymi występami na wiosnę. Miejsce w czołówce jest już co prawda nierealne do osiągnięcia, ale czerwono – niebieskich na pewno stać na dobre spotkania i uplasowanie się w środkowej części tabeli.