W dzisiejszym spotkaniu, podobnie jak wczoraj siatkarze Politechniki dotrzymali kroku częstochowianom tylko w jednym secie. Trener Skorek nie wystawił podstawowej szóstki i dał pograć zmiennikom, którzy wygrali spotkanie 3:0 [25:21, 25:16, 28:26].
Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia gospodarzy, ale widać było nierówną grę częstochowian a szczególnie Davida McKienziego. Siatkarze nie błyszczeli zagrywką, ale widać było, że próbują się „wstrzelić”. Po drugiej przerwie goście z Warszawy zbliżyli się do remisu jednak nie utrzymał się on długo i siatkarze z pod Jasnej Góry prowadzili do końca seta, którego zakończył Adrian Patucha.
W drugim secie scenariusz podobny do seta pierwszego. AZS Częstochowa prowadził 2-3 punktami i przewaga utrzymywała się przez całość seta. Powiększył ją aż do 6 punktów serią dobrych zagrywek Adrian Patucha. W końcówce z dobrej strony pokazał się Bartek Gawryszewski najpierw „zaliczył” blok na środku a potem potężnie zaatakował z przechodzącej piłki.
Trzecia odsłona to do pierwszej przerwy wynik oscylujący wokół remisu. Jednak po niej dwa raz skutecznie blokowali Warszawianie i zaczęli prowadzić [10:13, 14:17] . Trener Skorek musiał poprosić o czas dla swojej drużyny. To przyjezdni mieli pierwszą piłkę setową przy stanie 21:24. Trener Skorek po raz pierwszy tego dnia wpuścił na boisko Krzysztofa Gierczyńskiego i akademicy po serii bloków i obron przegonili rywala i zakończyli drugi mecz z Politechniką na swoja korzyść.
Podobać się mogła gra Częstochowian w końcówce trzeciego seta, bo widać było, że zależy im na zwycięstwie, martwi natomiast nierówne przyjęcie Davida McKienziego, który w banalnych sytuacjach się myli a często przy niesamowicie trudnych piłkach przyjmuje dokładnie. Niestety myli się także w ataku i kto wie czy nie straci miejsca w składzie na rzecz Marcina Kocika, który pokazuje ze, jego forma idzie w górę.