Nie udało się siatkarkom SPS Politechniki wywalczyć punktów w Gdańsku, gdzie walczyły z tamtejszą Energą. Częstochowianki w zaległym spotkaniu przegrały 3:0 (25:21, 25:22, 25:22). Tym samym Energa w dalszym ciągu pozostaje niepokonana w rozgrywkach I Ligi Kobiet. Dalej przedstawiamy relację z meczu pochodzącą ze strony www.energa-gedania.pl
To był najładniejszy mecz I-ligowy w tym sezonie w Gdańsku. Politechnika Częstochowa dostroiła się do wysokiego poziomu prezentowanego przez ENERGĘ Gdania i choć nie wywiozła ostatecznie żadnego punktu, to zasłużyła na równie duże brawa jak miejscowe siatkarki. Gedanistki po 76 minutach gry zwyciężyły na własnym parkiecie.
W tym meczu było wszystko to co kibice lubią najbardziej. Mocne zagrywki, soczyste zbicia po kombinacyjnych atakach bądź z krótkiej, precyzyjne przyjęcia serwisów, kapitalne obrony… Obie drużyny praktycznie nie popełniały błędów, a każdy punkt trzeba było wygrać, a nie czekać aż rywal się potknie. Sobotni pojedynek był szczególnym wyzwaniem dla Marzeny Nieczyporowkiej. Wychowanka Gedanii co prawda już po raz trzeci opuściła klub w poszukiwaniu gry (poprzednio emigrowała do SMS Sosnowiec i Czarnych Słupsk), ale po raz pierwszy przyszło jej zagrać w Gdańsku przeciwko tutejszej pierwszej drużynie. – Marzena była do tego stopnia zestresowana, że aż się popłakała. Jednak należą jej się duże brawa, że potrafiła się zmobilizować i zagrała dzisiaj na wysokim poziomie – chwalił 21-latkę Andrzej Solski, trener Politechniki. – Rzeczywiście były straszne nerwy, ale gdy już wyszłam na parkiet, starałam się koncetrować na grze. Nie wiem, czy tym występem zasłużałam na powrót do gry w Gedanii. Nie myślę też o ty, czy zostanę na kolejny sezon w Częstochowie. Obecnie najważniejsze jest, aby utrzymać Politechnikę w I lidze – mówiła sama siatkarka.
To m.in. udany atak Nieczyporowskiej z drugiej linii przy wyniku 15:19 w inauguracyjnym secie poderwał powtórnie częstochowianki do walki. Po chwili, po raz kolejny w tej partii zbliżyły się one na odlełość jednego punktu. Dopiero atak Emilii Reimus pozwolił gedanistkom zapisać tę część gry na swoją korzyść.
W drugiej odsłonie historia się powtórzyła. Liderki kilkakrotnie próbowały odskakiwać, a przyjezdne odrabiały starty. M.in. z 7:3 zrobił się remis 11:11. Potem dwukrotnie w porę interweniował Leszek Milewski. Najpierw szkoleniowiec poprosił o przerwę, gdy rywalki zdobyły dwa punkty z rzędu i zbliżyły się na 17:18. Gdy drużyny wróciły na parkiet, miejscowe szybko poprawiły na 22:18. Ale przy 23:20 znów gdańszczanki stanęły. Milewski musiał przywołać je do porządu przy wyniku 23:22. Po „czasie” piłkę setową zdobyła atakiem Aleksandra Kruk, a seta zakończył blok Reimus/Agnieszka Drzewiczuk.
Na początku trzeciej partii nieustępliwość Politechniki została nagrodzona. Po raz pierwszy tego dnia przyjezdne obejmowały prowadzenie: 1:0 i 2:1. W trakcie jedenastej akcji tego seta w hali zgasła część świateł. Awaria została wytłumaczona spadkiem napięcia w sieci energetycznej. Przerwa w grze trwała siedem minut. Nie było powodu do niepokoju, gdyż w takich przypadkach regulamin siatkarski jest bardzo tolerancyjny. – Łączna suma przerw w trakcie meczu może wynosić cztery godziny. Tyle czasu musi upłynąć, aby sędziowie mogli przerwać ostatecznie mecz – wyjaśniał Władysław Kaczmarek, sekretarz zawodów.
Jednak nie „spadek napięcia”, a cztery punkty z rzędu, które pozwoliły ENERDZE Gedanii zmienić wynik z 9:10 na 12:9, ustawiły tego seta. Liderki umiejętnie utrzymywały przewagę aż do 24:20. Szczególnie trudne do powstrzymania były zbicia Kruk i Dominiki Kuczyńskiej. Dopiero przy piłce meczowej miejscowe miały nieco kłopotów. 21. punkt dla przyjezdnych zdobyła po ataku Marzena Solska, a w następnej akcji, z drugiej linii pomyliła się Reimus. Ostatnia akcja meczu została rozegrana przez środek, a zwycięski punkt zdobyła Drzewiczuk.
Leszek Milewski: – Mam nadzieję, że wszyscy kibice, którzy mimo tej kiepskiej pogody przybyli do hali, są zadowoleni, bowiem zobaczyli bardzo dobry mecz. Oczywiście trzeba dążyć do tego, aby było jeszcze więcej precyzji w naszej grze, ale już dzisiaj było sporo kombinacyjnych akcji, ataków tak w pierwsze, jak i w drugie tempo, czy zbić z drugiej linii.
Andrzej Solski: – Cieszę się, że w „jaskini lwa”, za jaką uchodzi Gdańsk w tym sezonie, stworzyliśmy piękne widowisko. Dziewczyny realizowały znakomicie założenia taktyczne. Niewiele brakowało do sukcesu w każdym z setów. Do Politechniki mam najwyraźniej szczęśliwą rękę. Obejmowałem drużynę, która z dziesięciu meczów przegrała dziewięć, a wspólnie udało nam się wygrać już pięć razy.
Gedania: Kuczyńska, Drzewiczuk, Sołodkowicz, Reimus, Sawoczkina, Kruk, Siwka (libero) oraz Tomsia, Benderska.
Politechnika: Cupisz, Pietroczuk, Nieczyporowska, Fedorów, Węcławek, Solska, Kędzia (libero) oraz Marszałek.
źródło: www.energa-gedania.pl