Wielu opisując skład Włókniarza mówi: ”ekstremalny”. To nie powinno dziwić, bo jeszcze nie było w polskiej lidze sytuacji, by ekipa składała się w większości z zawodników zagranicznych. Eksperyment zatrudnienia tak wielu obcokrajowców zrealizowali tylko częstochowscy działacze. Ale dlaczego? Czy na rynku krajowym nie ma zawodników, którzy chętnie reprezentowaliby Częstochowę?
Odejście Grzegorza Walaska i Rune Holty dla kibiców było ciosem. Ten pierwszy już w trakcie sezonu 2005 mówił o zmianie barw klubowych. Gdy podpisał kontrakt z ZKŻ -em Zielona Góra nikt nie był zdziwiony. Kontrowersje budziła sprawa przejścia do Rzeszowa Rune Holty. Norweg przez długi czas deklarował przywiązanie do Włókniarza i obiecywał podpisanie kontraktu. Tymczasem na przełomie roku afera wybuchła. Nagła zmiana decyzji spowodowała lawinę pogróżek pod adresem zawodnika. Sytuacja stała się naprawdę nieprzyjemna, zaś klub został bez lidera na rok 2006.
Zbawienne okazały się nowe przepisy, które są wymogiem Unii Europejskiej. Od sezonu 2006 w drużynie może występować nieograniczona liczba obcokrajowców. Z tego zapisu skorzystali działacze Włókniarza. Kontrakty podpisali m.in. dwaj światowej klasy zawodnicy Greg Hancock i Ryan Sullivan, ale także zdobywający dopiero doświadczenie Matej Zagar czy też Christian Hefenbrock. Znawcy żużla krytykują takie postępowanie, bo przecież w ten sposób odbiera się szansę zatrudnienia Polakom.Zastanówmy się jednak nad tym czy w polskim speedway’u nie odczuwamy ostatnio deficytu talentów.
Pojawili się m.in. Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak, Janusz Kołodziej czy Marcin Rempała. Pozostaje jednak pytanie czy ta ilość ma wystarczyć na zaspokojenie potrzeb żużla? Kilka lat temu upatrywaliśmy w osobie Krzysztofa Cegielskiego następcę Tomasz Golloba, tragedia jaka go spotkała, „podkopała” tą wizję. Byli niegdyś Robert Dados i Rafał Kurmański, dziś niestety prócz pomników nie zostało po nich nic. Są w nas tylko wspomnienia ich startów, ale one nie są motorem napędowym dla speedway’a. Potrzebna jest „świeża krew”.
Do grona dobrze zapowiadających się żużlowców młodego pokolenia można zaliczyć Marcina Piekarskiego. Debiutancki rok 2005 obfitował w pecha. To jednak jest powodem do jeszcze cięższej pracy w okresie zimowym i nadchodzącym sezonie. Talent wśród młodzieżowców startujących w Częstochowie przejawia również Mateusz Szczepaniak. W nich pokładane są nadzieje. Kto wie może za kilka lat to oni będą stanowili trzon drużyny.
Zabieg zakupu tak dużej ilości obcokrajowców przez działaczy z Częstochowy choć nie zyskuje powszechnego poparcia, to niewykluczone, że okaże się dobrą wizją. Na pewno taka ekipa będzie atrakcyjnie prezentować się na torze. Przede wszystkim różne szkoły jazdy: niemiecka, amerykańska, angielska, australijska, słoweńska, szwedzka i polska. Różnorodność zawsze ciekawiła i przyciągała kibiców. Nawet jeśli nie będzie oszałamiających spotkań ligowych to zawsze ta inność częstochowskiej drużyny będzie elektryzowała.
Ekstremalny eksperyment z międzynarodową mieszanką będzie budził jeszcze kontrowersje. Dopiero w trakcie sezonu dowiemy się czy te innowacje wprowadzą speedway na dobre tory. Przecież wszyscy jako kibice chcemy po prostu być świadkami wielkich widowisk ligowych. Dzięki temu ta dyscyplina może zyskać sympatyków i zainteresować potencjalnych sponsorów, których niestety brak.