Horror na Koplanianej niestety bez happy endu

Po bardzo zaciętym, momentami nawet brutalnym pojedynku zwycięstwo w ostatnim meczu rundy zasadniczej 2 ligi razem z zawodnikami BBRC pojechało do Łodzi. Przyłożenie, które gościom dało zwycięstwo, padło już po 80 minucie meczu w trakcie tzw. „gry do martwej piłki”.

Mecz znów nie zaczął się po myśli naszej drużyny. To łodzianie potrafili skuteczniej zaasekurować piłkę, a jak pokazał dalszy przebieg toczonego w upalnym słońcu meczu, obie drużyny zdecydowanie lepiej czuły się atakując niż broniąc. Pierwsze przyłożenie w meczu zawodnicy BBRC zdobyli dzięki urwaniu się zawodnika po maulu autowym. Kilkanaście minut później prowadzili już 12:0, gdy skuteczne okazało się dynamiczne wejście po szerokim rozegraniu piłki. Był to najtrudniejszy moment meczu w którym wróciły koszmary z niedawnego chociażby pojedynku w Bydgoszczy, gdy „przespany” początek uniemożliwił naszej drużynie walkę końcowe zwycięstwo.

Na szczęście ten scenariusz się nie powtórzył i od tego momentu do ataku ruszyli nasi zawodnicy. Dodatkowym bodźcem do tego była chwilowa przewaga liczebna naszej drużyny, gdy po jednej z akcji zawodnikom obu drużyn zagotowały się głowy, a bezpośrednie próby udowodnienia sobie wyższości przerwać musiał sędzia, odsyłając jednocześnie jednego z rywali z żółtą kartką na 10 minut kary. Konsekwentna gra młynem i dobre wejścia Jakuba Mitka, dwukrotnie otworzyły drogę do pola punktowego Maciejowi Gnychowi, a jedno udane podwyższenie Michała Krzypkowksiego pozwoliło zejść na przerwę z remisem 12:12.

Początek drugiej połowy to ostatni dobry fragment w wykonaniu naszej drużyny. Utrzymywanie presji na przeciwniku przyniosło rzut karny ok. 15 metrów od słupów przeciwników. Z tej pozycji nie pomylił się Michał Krzypkowski i nasza drużyna wyszła na pierwsze w tym meczy prowadzenie 15:12. Dalszy ciąg meczu to ciągły napór rywali, którzy wielokrotnie byli bardzo blisko pola punktowego naszej drużyny, ale ani razu nie zdołali przedrzeć się na nie z piłką. Co więcej, goście od ok. 60 minuty grali w osłabieniu gdy czerwoną kartkę ujrzał ich łącznik ataku za kopnięcie leżącego rywala. Obie drużyny popełniły zresztą wiele przewinień z których oceną przez sędziego nie potrafiły się wielokrotnie pogodzić. Także po stronie naszej drużyny sędzia zmuszony był udzielić kary i za powtarzane przewinienie odesłał na 10 minut Piotra Glińskiego z żółta kartką.

Ostatnie zdania tej relacji mogłyby mówić o heroicznej postawie naszej drużyny, która broniąc kilkunastu kolejnych ataków rywali utrzymała prowadzenie i odniosła prestiżowe zwycięstwo. Niestety, napisać można jedynie o heroicznej postawie gości, którzy mimo osłabienia walczyli do ostatnich minut, nie kopali karnego, który dałby im remis i ostatecznie dopięli swego. Około 2 minuty po informacji od sędziego, że gramy do „martwej piłki” (czyli do jakiegokolwiek przepisowego przerwania akcji), zawodnik BBRC przedarł się z piłką na pole punktowe, a jedna „puszczona” szarża zadecydowała o ostatecznym rezultacie i porażce RCC.

Nawet gdyby naszym zawodnikom udało utrzymać się prowadzenie do końca, nie zmieniłoby to układu tabeli gdyż do przeskoczenia AZS Zielona Góra potrzebne było zwycięstwo z bonusem za cztery przyłożenia. W związku z tym już w najbliższą niedzielę naszych zawodników czeka wyprawa do Bydgoszczy i pojedynek półfinałowy z Alfą, która zajęła pierwsze miejsce w 2 lidze po rundzie zasadniczej. W obliczu ostatecznego wyniku i dramatycznego zakończenia meczu, jedynym miłym wspomnieniem z niedzielnego pojedynku będzie rosnące grono widzów na trybunach Stadionu Rugby przy ul. Kopalnianej i żywy doping jaki otrzymywali nasi zawodnicy przez cały mecz.

Rugby Club Częstochowa – BBRC Łódź 15-17 (12:12)
Punkty dla RCC:
Gnych 10 (2P), Krzypkowski 5 (1K, 1pd)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *