Siatkarki SPS Politechniki przegrały na własnym parkiecie ze Startem Łódź 1:3 (25:16, 9:25, 22:25, 21:25). Dalej relacja ze spotkania.
Już pierwsze akcje spotkania pokazały, że siatkarki SPS-u nie przegrały tego spotkania już na rozgrzewce. Częstochowianki grały dobrze w obronie i skutecznie wykorzystywały błędy rywalek. Przy mocnej zagrywce Marzeny Nieczyporowskiej i Edyty Węcławek Politechnika wypracowała sobie kilkupunktową przewagę, którą do końca partii skutecznie powiększała. Siatkarki z Łodzi wydawały się bardzo zaskoczone całą sytuacją i na boisku zachowywały się dosyć bezradnie. Ostatecznie SPS wygrał seta do 16.
O drugim secie sobotniego spotkania siatkarki SPS-u chciałyby chyba jak najszybciej zapomnieć. Po wymianie ciosów w pierwszych akcjach i remisie 3:3 przyszedł czas na pogrom częstochowianek. Łodzianki w jednym ustawieniu zdobyły 15 punktów! (3:18). W zespole z Częstochowy całkowicie ‘wysiadło’ przyjęcie, co było przyczyną kolejnych błędów popełnianych przez miejscowe. Rozgrywająca Magdalena Pietroczuk nie miała za bardzo pomysłu na rozegranie i większość ataków zatrzymywała się na bloku. Pechową ‘3’ przerwała Marzena Nieczyporowska, której udało się w końcu przebić przez szczelny blok Startu. Do końca partii Politechnice udało się zdobyć jeszcze 5 punktów, by ostatecznie przegrał seta różnicą 16 oczek.
Do trzeciej partii częstochowianki przystąpiły z nową siłą. Już pierwsza akcja pokazała, że o wcześniejszym secie SPS już nie myśli. Niezwykle ofiarna gra w obronie Edyty Węcławek wzbudziła ogromny aplauz częstochowskich kibiców. Oba zespoły toczyły wyrównaną grę do stanu 12:12. Wtedy zablokowana została Marzena Nieczyporowska i gra po częstochowskiej stronie siatki stanęła. Rywalki zdobyły 3 kolejne punkty (12:16) i zaczęły grać spokojniej. Częstochowianki nie dały jednak za wygraną i zmniejszyły stratę do jednego punktu (22:23), jednak na 22 punkcie zakończyły grę w tym secie.
Ostatnia odsłona meczu przyniosła kibicom kolejne emocje. Co prawda łodzianki już na początku uciekły na 6 punktów (5:11), jednak wynik nie odzwierciedla wydarzeń na boisku. Długie wymiany i ładna gra w polu, czyli to wszystko co kibice siatkówki lubią najbardziej. Z większości długich wymian obronną ręką wychodziły jednak doświadczone łodzianki. Przewaga Startu wynosiła już 7 punktów (14:20), jednak wydawało się, że częstochowianki nie zwracają uwagi na wynik. Grały swoje, a to przyniosło efekty. Po skutecznych atakach Marzeny Solskiej Politechnika odrobiła 3 punkty (18:22) i o pierwszy czas poprosił trener Startu. Po przerwie punkt zdobyła Edyta Węcławek, jednak w dwu kolejnych akcjach triumfowały łodzianki i miały pierwszą piłkę setową (19:24). Kolejne dwie akcje to ‘Edi show’. Węcławek najpierw popisała się pięknym atakiem ze skrzydła, by w kolejnej akcji zatrzymać łodzianki na pojedynczym bloku. Kibice liczyli na więcej, jednak przy kolejnej wymianie częstochowianki dotknęły siatki i Start mógł się cieszyć z wygranej.
Mecz mógł się podobać kibicom, którzy po długie przerwie mogli w końcu oglądać częstochowianki we własnej hali. Doświadczenie Startu wzięło jednak w sobotnim spotkaniu górę. Siatkarkom SPS-u możnaby wytykać błędy, jednak teraz mija się to z celem. Oglądając ambitnie grające częstochowianki ręce same składały się do oklasków.
Do końca rozgrywek I Ligi jeszcze 5 kolejek, jednak na własnym boisku częstochowianki rozegrają jeszcze tylko jedno spotkanie (6.05 z MKS Świdnica).
SPS Politechnika – Start Łódź 1:3 (25:16, 9:25, 22:25, 21:25).
SPS: Pietroczuk, Nieczyporowska, Fedorów, Solska, Cupisz, Węcławek, Kędzia (l) oraz Marszałek.