Bardzo miło wspominam byłych piłkarzy z Rakowa – rozmowa z Bartoszem Soczyńskim

W związku z sobotnim spotkaniem drugiej ligi, zapytaliśmy Bartosza Soczyńskiego – byłego zawodnika Rakowa Częstochowa, a obecnie gracza Kotwicy Kołobrzeg o kilka kwestii związanych z jego występami w częstochowskim klubie. Nie zabrakło również pytania o rozstanie z Rakowem, które do najmilszych nie należało.

Jak wspominasz swoją grę w Rakowie Częstochowa oraz pracę ze sztabem szkoleniowym?

Jeśli chodzi o grę były momenty i lepsze i gorszę jak wszędzie, aczkolwiek Częstochowę wspominam miło. Z ludźmi których tam poznałem do dziś mam kontakt. Natomiast co do sztabu szkoleniowego było zupełnie odwrotnie, nie mogliśmy złapać wspólnego języka, więc wolałbym tego nie komentować.

Byłeś jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników Rakowa i co zaważyło na tym, że zmieniłeś otoczenie?

Dziękuje bardzo za miłe słowa, niestety od Trenera i Prezesa po zakończeniu sezonu usłyszałem że „nie spełniłem ich oczekiwań piłkarskich”, a to trochę przykre. Nie mówię że byłem święty bo tak nie jest i nigdy nie było, zawsze miałem swoje zdanie które wyrażałem. Trudno potoczyło się jak potoczyło, nie żałuje ani jednej chwili której spędziłem w Częstochowie, aczkolwiek mam żal o potraktowanie. Do dziś zresztą niestety muszę sądzić się o zaległości które miały być już dawno wypłacone. Ale jeśli ktoś się z tobą wita i odwraca głowę, to ciężko od tej osoby wymagać by dotrzymała słowa.

Po odejściu z Rakowa Częstochowa zostałeś zawodnikiem beniaminka drugiej ligi, Kotwicy Kołobrzeg. Jak oceniasz nowy klub, nową drużynę oraz jakie cele zostały postawione przed wami w tym sezonie

Kotwica grała w barażach, więc zaczęliśmy przygotowania najpóźniej z drugoligowych zespołów. Było mało czasu na zgranie się ze sobą, bo przyszło sporo nowych twarzy. Zaczęliśmy dobrze od remisu z Puszczą, później jednak złapaliśmy zadyszkę. Na szczęście odnotowaliśmy ostatnio 2 zwycięstwa z rzędu, co podbudowało nasze morale zespołu. Szczególnie to wyciągnięte z 0:3 na 4:3 dla nas. Nasz cel to każdy kolejny mecz i walka o 3 punkty.

W zespole Kotwicy razem z tobą występuje także inny, były gracz Rakowa – Radosław Strzelecki. Czy zdążyliście się już zaaklimatyzować w nowej drużynie?

Wydaje mi się , że we dwójkę zawsze jest raźniej, więc nie było z tym problemu. Chłopaki okazali się bardzo w porządku. W szatni jest dużo żartów i docinek, także śmiechu nie brakuje.

W sobotę na boisku zmierzysz się ze swoją była drużyną, Rakowem Częstochowa. Czy to spotkanie będzie dla ciebie wyjątkowe i będzie miało swój dodatkowy smaczek?

Nie, wydaje mi się że to będzie kolejny mecz o przysłowiowe 3 punkty. Wiadomo, sentyment jakiś jest, ale bardziej pewnie udzieli się on w spotkaniu rewanżowym na Rakowie. Fajnie będzie znowu usłyszeć sympatyków Czerwono-Niebieskich.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał: Przemysław Pindor.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *