Drugi raz pod rząd pojechaliśmy na Mundial. Pojechaliśmy, ale wcale na nim nie zagraliśmy. Po imprezie, na której zaprezentowaliśmy niesamowicie brzydką porcję futbolu, którą mogli oglądać tylko Polacy (i to tylko ze względów patriotycznych) z pracą pożegnał się Paweł Janas. Gdy zatrudniono Leo Beenhakkera z reprezentacją pożegnała się także polska myśl szkoleniowa i polski kibic nie wiedział co się dzieje.
To, że polski kibic bywa zmienny nie jest dla mnie nowością. Olisadebe od „bananem w czarnucha” przez „Kochamy cię Oli, nasz chłopak” i „Wybił się na kadrze to go kolana teraz bolą i już nie będzie dla nas grał” doszedł do zapomnienia i czasem wręcz śmiechu. Stał się napastnikiem z zagraniczną karierą jak Sebastian Olszar.
Często zdarza mi się chodzić spróbować złapać jakiś grosz do bukmachera, a rozmowy tam prowadzone przez ekspertów (notabene zawsze obstawiają, ale nie widziałem, żeby odbierali wygrane, bo „zawsze mi 1 czy 2 mecze nie wejdą”) są zawsze intersujące co natchnęło mnie do rekonstrukcji ostatnich myśli (tych najbardziej skrajnych) polskiego kibica krok po kroku:
Po nominacji: Nie no teraz to się rzucił związek na trenera. Pierwsza klasa. Tylko patrzeć jak przyjdzie to powie tamto powie i nasi będą z każdym wygrywać. No rewelka, on w Realu pracował i z kadrą Holandii, a tytułów to ma tyle, że aż się zliczyć nie da tego wszystkiego. Z Trynidadem jak grał. Jak tam z niczego takich rzeczy dokonał to co u nas zrobi? Aż strach myśleć.
Początek: Dania 0:2, Finlandia 1:3, Serbia 1:1. Krótko mówiąc tragedia. Holender bezsensu lepiej by wzięli jakiegoś trenera co przez całą karierę nic nie osiągnął ale napisał kilka książek jak trenować drużynę do tego ma kolegów w PZPN, albo najlepiej sam tam jest. Po co oni tego Janasa zwalniali? Może Engel wróci, złoto nie chłopak i do Tajnera podobny,a to też dobry trener tyle, że zimą. Ech, szkoda gadać…
Druga seria gier: Kazachstan 1:0, przed nami mecz z Portugalią. Kurde, co on robi? Przecież oni ledwo co wygrali. Wziął jakieś wynalazki typu Bronowicki i Golański, a tu chłopaki ledwie zipią z Kazachami. Z Portugalią to chyba czwórka, albo piątka padnie, co za wstyd. A miał nam piłkę zbawić. Z Realu się znalazł, z Realem to i ja bym wygrywał, a ten Trynidad to słabiej niż nasi wypadł w Niemczech. Kogo to podkusił taki pomysł, żeby obcego brać co nic nie wie o naszej piłce. Tragedia.
Po meczu z Portugalią 2:1. Ale fachura z tego Beenhakkera. No najlepszy trener. Teraz to będziemy grać jak za Górskiego. Wie kim grać: Golański i Bronowicki to chłopaki pierwsza klasa. Mogliśmy wyżej wygrać, szkoda, ale ważne są punkty. Teraz to będziemy każdego gromić…
I oto doszliśmy do momentu paranoi. Wojciech Kowalczyk domaga się w telewizji zwycięstwa w Belgii 3:0 bo inaczej to nie będzie się cieszyć. Golański i Bronowicki się sprawdzili więc Świerczewski w bramce widzi już Sebastiana Przyrowskiego i nagle każdy stał się ekspertem. A sprawa była tak prosta od początku. Wiadome było, że do budowy drużyny narodowej potrzeba czasu. Beenhakkerowi ten czas zabrał PZPN, który trzymał Janasa jeszcze po mistrzostwach zamiast zwolnić go zanim opuścił Niemcy. Holender miał jeden sparing przed meczami o punkty. Dla porównania Engel miał 6 (żadnego nie wygrał) Janas miał tylko 2 towarzyskie, ale przejął drużynę po Bońku w ponoć przegranych już eliminacjach (2 mecze 3 punkty grupa z Węgrami Szwecją, Łotwą, Estonią i San Marino) czyli do okresu, z którego był rozliczany (kwalifikacje na Mundial 2006) rozegrał 23(!) spotkania. I obaj to byli ludzie obyci w polskiej piłce.
Zatrudniono obcokrajowca, któremu płacimy 600 tys. rocznie. Warto było by stworzyć także profesjonalne warunki pracy. Nie może on tracić czasu, nerwów i czegokolwiek na tłumaczenie się przed najbardziej skopromitowaną grupą społeczną w kraju jaką są politycy. Nie może mu Engel zwalniać trenera bramkarzy bez jego zgody, a to, że przez długi czas pracował na czarno zakrawa na piłkarski trzeci świat. Trenera zwalniali już niemal wszyscy rodzimi „fachowcy”, bo to na ligowe mecze nie przychodzi tylko asystentów wypuszcza (jak Janas), albo wyniki ma marne (jak wszyscy polscy trenerzy). Przez trenerów rozumiem, że przemawia zawiść. Zwykła zawiść pod czystą postacią, że oto oni od 20 lat wszyscy razem wzięci nie zdołali osiągnąć nic, sprowadzając tym samym awans do MŚ do sukcesu w 40 milionowym państwie. Oczywiście z większością z nich się teraz zgodzę, że nie można wpadać w euforię, ale pierwszym, który w tą euforię nie wpadł jest sam Beenhakker. Zgadzam się także, że wszystko pokaże mecz z Belgią, ale ja przed nim jestem spokojny bo wygrana z Portugalią to nie był zwykły mecz. Ja jako osoba młoda w życiu nie miałem okazji oglądać Polaków grających tak pięknie, a pamiętam drużyny Janasa, Bońka, Engela, Wójcika, Piechniczka(96-97), Stachurskiego i Apostela. Siedmiu polskich trenerów nie potrafiło zagrać przez 12 lat jednego takiego spotkania, a okazji mieli wiele.
Nie chodzi mi o to by nagle z polskiej piłki wyrzucić wszystko co polskie. Chodzi mi o to by fachowca przekłuć w coś więcej, żeby po jego odejściu mieć coś więcej niż wspomnienia. Ku temu jednak trzeba zmienić naszą mentalność. Nie wierzę bowiem by ktoś dał Mirkowi Trzeciakowi spokojnie wprowadzać w życie długoletni plan rewolucyjny w jakimś klubie. Tak samo jak Bogusław Cupiał zmienia trenerów jak rękawiczki samemu blokując Wisłę w drodze do jakiegokolwiek sukcesu. Bo ktoś musi być szaleńcem by stwierdzić, że to Okuka wygrał mecz w Salonikach. Forma Wisły jest w dużej mierze zasługą Petrescu, który przygotował swoich piłkarzy kondycyjnie na światowym poziomie. Co widać było po Wiślakach nie ustępującym kondycją zagranicznym kadrowiczom, a przede wszystkim po dogrywce w Grecji.
Podsumowując mamy naród liczący 40 milionów ludzi, w którym każdy płci męskiej w młodości ugania się za piłką. Nie można więc stwierdzić, że nie mamy piłkarzy. Czas poprostu oddać piłkę, zresztą każdy sport w ręce fachowców i jeżeli naszych jest za mało lub są niedoświadczeni to sięgnąć po zagranicznych jak Beenhakker i Lozano. Czas oczyścić związki sportowe, a nie przekazywać pałeczkę z ręki do ręki ludziom tego samego pokroju ale o innych nazwiskach. Nie możemy dlatego dopuścić by prywaciarz i biznesmen jakim jest Engel stanął na czele PZPN. Przede wszystkim jednak potrzeba wiele pracy i cierpliwości.