Taka jest odpowiedź związku na prośbę o przełożenie meczu. „Dobroduszni” działacze odstąpią za to od kary za niepełny skład. Włodarze Sportowca zapowiadają, że nie zagrają, a w przypadku walkowera pójdą nawet do sądu.
Cała sprawa zaczęła się niedawno kiedy okazało się, że Karol Michałek, Michał Jankowski i Paweł Balik są chorzy, a Tomasz Czajkowski i Przemysław Szymański poważnie kontuzjowani. Do tego doszło zawieszenie Janusza Sośniaka i to sprawia, że na parkiet Sportowiec wyszedłby w składzie Trepka, Nogalski, Szynkiel i Mrówczyński. Nie dość, że musieliby zagrać cały mecz to jeszcze jeden z nich musiałby się rozdwoić. Co na to PZKosz? Otóż w mediach nie ma informacji o epidemii grypy na śląsku, a dodatkowo… takie sytuacje trzeba przewidzieć wcześniej i zgodzą się na przełożenie meczu tylko jeżeli Start Lublin zgodzi się na takie rozwiązanie. Lublinianie jednak stwierdzili, że ich cykl treningowy zostanie przez to zaburzony i trzeba grać.
Wiele osób jednak w obu przypadkach widzi jinny cel zarówno związku jak i Startu. PZKosz napewno nie jest zachwycony faktem, że Sportowiec bez pieniędzy zamiast upaść i tak jak inne kluby z naszego województwa zaczynać wszystko od III ligi gra z wielkim sercem i zapałem. Pojawiają się komentarze, że Częstochowa psuje ligę, a sędziowanie to jedna z głównych przyczyn wymienianych po porażkach. Start ma w tym interes czysto matematyczny. Otóż dla wszystkich przed sezonem było pewne, że to właśnie Sportowiec spadnie z ligi, a tymczasem nasi zawodnicy radzą sobie lepiej niż wszyscy myśleli i mimo braku pieniędzy próbują nawet łatać osłabienia powstałe w wyniku straty Sarana i Kukuczki. Jako pierwszy o sile Sportowca przekonał się właśnie Start przegrywając inaugrację ligi na własnym parkiecie, a teraz w tabeli zajmuje miejsce gorsze niż nasi zawodnicy. W przypadku walkowera odrobi 2 punkty, bo drużyna przegrana nie dostaje nawet 1 punkty jak w przypadku porażki na boisku.
Jak podaje e-basket.pl cytując Arkadiusza Urbańczyka (pełna wypowiedź poniżej) Sportowiec i tak nie zagra, a za kwestionowanie zwolnień lekarskich może wystąpić przeciwko związkowi na drogę sądową. Wygląda na to, że sprawa, którą mogło załatwić zwykłe wyznaczenie nowego terminu urośnie nam do rangi poważnej afery koszykarskiej, zarazem pierwszej za kadencji prezesa Ludwiczuka, który pełni także funkcję prezesa Górnika Wałbrzych.
Arkadiusz Urbańczyk: W dniu dzisiejszym przyszło pismo z PZKosz, że związek nie wyraża zgody na przełożenie meczu. To jest bardzo śmieszne bo jednocześnie związek łamie swoje przepisy i mówi, że jeśli zagramy to nie ukarze nas karą 200 zł za brak zawodnika. Związek, nie wiem w jaki sposób, kwestionuje zwolnienia lekarskie. Nie uznaje ich tłumacząc to faktem, że w prasie i żadnych innych środkach masowego przekazu nie pojawiła się informacja o epidemii. Nie wiem czy to jest podstawa by nie przekładać meczy?
Obecnie mam czterech zawodników zdolnych do gry. Jeden ma krwiaka w udzie, drugi naderwaną pachwinę, a trzech zawodników ma gorączkę po 40 stopni i leża w domu. Jak ja mam wystąpić ? Czteroma zawodnikami ? Chyba że ja jeszcze uzyskam licencje na grę.
Jest to dla mnie wszystko bardzo dziwne dlaczego na siłę zmusza się nas do meczu. W Lublinie powiedzieli nam że odwołanie meczu „burzy ich cykl treningowy” i że nie zgadzają się na przełożenie meczu. Myślałem, że jeśli mają się mecze odbywać to fair-play. Może w Lublinie liczą na łatwe zwycięstwo? Nie wiem czy ktoś podejmie się wzięcia na siebie odpowiedzialności prawnej jeśli któremuś z zawodników, będącemu na zwolnieniu lekarskim, coś by się stało.
Pan prezes Jerzy Kowalski wziął dziś na siebie odpowiedzialność za mecz. Podjął decyzję że nie zagramy bo to nie ma sensu. Mam czterech ludzi i nie chcę ryzykować zdrowia i życia zawodników. My do tego meczu na pewno nie przystąpimy.
Jeśli dalej to będzie się tak rozwijać prezes zapowiedział, że może nawet wystąpić na drogę sadową bo konsultowaliśmy się z prawnikiem i PZKosz nie może tak sobie ignorować zwolnień. Szczególnie jeśli PZKosz przyzna w tym meczu walkowera to w sądzie będziemy mogli rozstrzygnąć czy Związek miał prawo ignorować zwolnienia. Z pewnością powiadomimy o tym wszystkim także Ministerstwo Sportu. Przykładowo w siatkówce takie sytuacje nie miały miejsca. Różne sytuacje losowe się zdarzały i można było mecze przekładać. Jestem naprawdę zdziwiony całą sytuacją.
źródło: www.e-basket.pl