Nasi koszykarze osłabieni brakiem Piotrka Trepki nie zdołali sprawić niespodzianki i pokonać lidera rozgrywek. Zastal pewnie wygrał 81:59 i wywiózł z Częstochowy 2 punkty. Kluczem do sukcesu była fenomenalna postawa gości na atakowanej desce.
Kontuzja kolana sprawiła, że „Trepi” przez cały mecz dopingował kolegów z ławki. Nie wiadomo jak na razie jak poważny jest to uraz i kiedy rozgrywający wróci do gry. W związku z tym gospodarze rozpoczęli mecz z Arturem Mrówczyńskim w podstawie. Początek spotkania pokazał, że gospodarzom będzie trudno o punkty. Zastal potwierdził, że jest najlepiej broniącym zespołem w lidze i na starcie odjechał na kilka punktów. Duża w tym zasługa Jarosława Kalinowskiego, który dwukrotnie trafił za 3. Nie uchroniło to jednak doświadczonego rozgrywającego przed gniewem Tadeusza Aleksandrowicza za faul przy udanym wejściu na kosz Tomka Nogalskiego i Kalinowski siadł na ławce. Zastąpił go Paweł Szcześniak, który zszedł gdy szybko złapał dwa faule. Nie przeszkodziło to jednak gościom w dalszej grze. Dobra postawa na desce Chodkiewicza i Olejnika, a także dobra gra w ataku tego drugiego sprawiła, że rywale spokojnie utrzymywali wypracowaną na początku przewagę. W ekipie Sportowca bardzo dobrze grał „Nogal” ale jego osamotnione poczynania nie mogły przechylić losów I kwarty na korzyść gospodarzy.
II kwarta przyniosła oczekiwaną w Hali Polonia zmianę. Koszykarze Sportowca odrabiali straty i już dogonili rywali dzięki dobrej grze Łukasza Bąka i Artura Mrówczyńskiego gdy Zastal znów przejął inicjatywę. Jarosław Kalinowski, który zaciął się na początku kwarty znów trafił zza linii 6,25, a później Łukasz Olejnik zdobył kolejne punkty co sprawiło, że gospodarze znów musieli gonić rywali. Dodatkowo nie pomogło wejście Sławomira Klocka, który dwa razy pod rząd zaliczył faul w ataku. W ekipie gości świetnie spisał się natomiast na tym etapie gry Marcel Wilczek, który w tej kwarcie zebrał aż 7 piłek, z czego 5 w ataku. To sprawiło, że nawet przy słabnącej dyspozycji rzutowej Kalinowskeigo i Szcześniaka zielonogórzanie prowadzili do przerwy 34:27.
Początek III kwarty znów jednak należał do Sportowca. „Trójka” Szymańskiego i punkty zdobyte po kontrach sprawiły, że przy stanie 34:34 zaraz na początku kwarty interweniował Tadeusz Aleksandrowicz. Znów jednak niestety skończyło się na odrobieniu strat. Tym razem Zastal poprowadził Marcin Chodkiewicz, który świetnie zbierał, a także szybko zdobył 4 punkty. Nasi koszykarze grali chaotycznie i dopiero 4 faul Szcześniaka i kolejny celny rzut Mrówczyńskiego sprawiły, że przy stanie 43:46 znów można było odnieść wrażenie, że Częstochowianie złapali wreszcie odpowiedni rytm. Słaba końcówka kwarty (2 straty Sośniaka) sprawiła, że zamiast odrobić nasi koszykarze znów stracili i przed ostatnią kwartą Zastal prowadził 53:43.
Ostatnia kwarta była już pokazem gości. Gdy po dwóch minutach gry przy stanie 46:59 czas brał Arkadiusz Urbańczyk, Zastal miał na koncie więcej zbiórek w ataku niż w obronie. To zasługa głównie Marcina Wróbla, który w tej kwarcie zebrał 2 piłki w ataku, a także zdobył 10 punktów. Na 7 minut przed końcem rywale prowadzili już prawie 20 punktami i kwestia zwycięstwa była już kompletnie jasna. Od tej pory mecz toczył się już w luźnym tempie, a jedyne co warto odnotować to faul techniczny dla trenera Urbańczyka. Faul co najmniej dziwny bo przyznany za uzasadnione pretensje. To już nie miało jednak większego znaczenia bowiem wynik był już przesądzony.
Autor: Paweł Kowalik
Sportowiec Częstochowa – Zastal Zielona Góra 59:81 (17:22; 10:12; 16:19; 16:28)
Punkty dla Sportowca:
Mrówczyński 19 (3×3), Bąk 14, Szynkiel 8(1), Nogalski 7, Szymański 7(1) – Sośniak 4, Klocek 0, Jankowski 0 i Czajkowski 0.
Punkty dla Zastalu:
J.Kalinowski 15(3), Szcześniak 12(2), Chodkiewicz 12, Olejnik 12(2), Morkowski 11 – Wróbel 10(2), Czapla 3(1), Wilczek 2, D.Kalinowski 2, Rajewicz 2 i Busz 0.
Na plus
Na wyróżnienie zasługuje na pewno Artur Mrówczyński. Pod nieobecność Trepki można było się martwić o rozegranie, ale „Mrówa” był dziś najjaśniejszym punktem zespołu. Szczególny plus za „trójkę” rzuconą sprzed nosa Jarosławowi Kalinowskiemu równo z syreną 24 sekund.
Najlepiej dziś obu drużynom wychodziło blokowanie rywali. Z siedmiu bloków jakie dziś zobaczyliśmy na uznanie zasługują zwłaszcza te, które zaliczyli Nogalski i Szymański.
Na minus
Postawa naszych zawodników na zbiórce. Wprawdzie Chodkiewicz i spółka pokazali dziś także jak walczy się na desce, ale wiele piłek spokojnie mogło paść łupem naszych koszykarzy. Rozkojarzenie Sportowca sprawiło, że rywale mogli pozwolić sobie na festiwal niecelnych rzutów, bo aż 20 razy mieli szansę spróbować jeszcze raz.
W I lidze
Górnik Wałbrzych był pewny zwycięstwa przed meczem ze Startem Lublin. Kibice z Wałbrzycha byli jednak wściekli po meczu na swoich graczy za wysoką porażkę z zespołem z dolnej części tabeli. Znów dobry mecz rozegrał Wojtek Kukuczka, ale Michał Saran już tego występu nie zaliczy do udanych.
Górnik – Start 86:101 (Kukuczka 17, Saran 3)
Basket Kwidzyn po ostatnim rozgromieniu Politechniki Poznań, był faworytem w starciu z Siarką Tarnobrzeg. Drużyna z Podkarpacia, która przed tygodniem sprawiła niespodziankę pokonując Zastal, także tym razem zagrała faworytom na nosie. Basket traci już 3 punkty do lidera i zaledwie 2 do spadku na 11.miejsce.
Siarka – Basket 85:72 (Milewski 0)
Sportino Inowrocław wzmocniło się Piechuckim i Świętońskim, którzy przyszli ze Stargardu Szczecińskiego. Wydawało się więc, że wzmocniony faworyt spokojnie da sobie radę z osłabioną Spójnią. Jednak gospodarze prowadzeni przez Sudowskiego i Prusa zafundowali drużynie Sportino niespodziankę i 2 punkty zostały w Stargardzie.
Spójnia – Sportino 80:69
Politechnika Poznań przed tą kolejką dzieliła ze Sportowcem ostatnie miejsce w tabeli. Powrót Pawła Surówki zaowocował jednak zwycięstwem nad Sokołem Łańcut i jakże cennymi dla Poznania punktami.
Politechnika – Sokół 92:79 (Surówka 21)
W najciekawszym meczu kolejki zmierzyły się drużyny sąsiadujące w tabeli. Resovia podejmowała Stal i tak jak można się było spodziewać mecz był bardzo wyrównany. Niezwykle nerwowa końcówka dała jednak minimalne zwycięstwo gospodarzom.
Resovia – Stal 76:75 (Szczytyński 9, Rajkowski 4)
Dziś oprócz Częstochowy grano także w Pruszkowie, gdzie na poprawę swojej pozycji wobec porażek rywali z czołówki liczył Znicz. Zwłaszcza, że rywalem była Tarnovia, poważnie osłabiona brakiem Jakuba Dryjańskiego. Ten weekend jednak na długo zapadnie drużynom z czuba tabeli bowiem niespodziewanie także w tym meczu faworyt schodził z parkietu pokonany.
Znicz – Tarnovia 62:69 (Ecka 19)