Koszykarze Sportowca po emocjonującym spotkaniu pokonali po raz drugi Spójnię Stargard Szczeciński i zapewnili sobie utrzymanie w 1.lidze. Powrót do gry Prusa i Gliszczyńskiego w ekipie gości sprawił, że poprzeczka tym razem zawisła znacznie wyżej, ale dziś nie było mocnych na Tomasza Czajkowskiego.
Przed tygodniem Sportowiec wygrał dość spokojnie, ale wówczas poważnie osłabiona drużyna ze Stargardu wystąpiła w okrojonym składzie. Z wracającym po kontuzji Stanisławem Prusem, a także z Arturem Gliszczyńskim w składzie ekipa Spójni przyjechała do Częstochowy walczyć o zwycięstwo. Kibiców gospodarzy ucieszył jednak fakt, że w barwach Sportowca zagrał dziś Łukasz Bąk, który nie pojechał na mecz wyjazdowy.
Gospodarze rozpoczęli w składzie z kapitanem zespołu Januszem Sośniakiem, Piotrkiem Trepką, Przemkiem Szymańskim, Tomkiem Nogalskim i Tomkiem Czajkowskim. W drużynie gości wyszli natomiast Gliszczyński, Prus, Marek Łukomski, Andrzej Molenda i Maciej Sudowski. Lepiej zaczął Sportowiec, ale nasi koszykarze nie potrafili znacznie uciec rywalom. Świetna postawa „Czajki” na atakowanej desce dawała gospodarzom wielokrotnie szansę ponowienia akcji. Nasz skrzydłowy popisał się także w tej części meczu efektownym blokiem na znacznie niższym Gliszczyńskim, a jego 7 punktów pozwoliło podopiecznym Arkadiusza Urbańczyka kontrolować grę. Obaj trenerzy przy prawie każdej okazji dokonywali zmian. W związku z tym przez pierwsze 10 minut na parkiecie zobaczyliśmy aż 16 zawodników. W drużynie Spójni to właśnie rezerwowy Arkadiusz Soczewski okazał się najlepszym graczem. Jako jedyny był w stanie nawiązać walkę na zbiórce z Czajkowskim, a ponadto był bezbłędny i zdobył 5 punktów. Dzięki jego postawie Spójnia przegrywała zaledwie 18:16 po I kwarcie.
Już na początku następnej kwarty Sportowiec zaczął uciekać rywalom. Przy stanie 21:16 Artur Mrówczyński zabrał piłkę Sudowskiemu, a ten w odwecie zatrzymał naszego rozgrywającego szarpiąc go mocno za koszulkę. Sędziowie nie mieli więc wyboru i odgwizdali faul niesportowy. „Mrówa” wykorzystał tylko jeden rzut wolny, ale po chwili był faulowany podczas wejścia pod kosz i znów stanął na linii rzutów wolnych. Znów jednak trafił raz, ale to wystarczyło by trener Purwiniecki poprosił o czas. To jednak nie pomogło jego graczom. Ogromna liczba strat i błędów sprawiła, że Sportowiec uciekał rywalom, a publiczność mimo wszystko mogła być momentami niezadowolona z poziomu meczu. W połowie kwarty przypomina o sobie Stanisław Prus, który bierze sprawy w swoje ręce i przewaga gospodarzy zaczyna topnieć. Zarówno on jak i Gliszczyński pokazali w tej części meczu jak wiele znaczą dla swojego zespołu. Rywale zaczynają mocno naciskać i dobra obrona przynosi efekty. Po akcji 2+1 Prusa Sportowiec prowadzi już zaledwie 27:24. Wprawdzie ciągle dobrze gra Czajkowski, ale gospodarze zaczynają się gubić. Kilka niepotrzebnych strat i powoli Spójnia przejmuje kontrolę nad grą. Po kolejnej akcji 2+1, tym razem Łukomskiego, goście doprowadzają do remisu. W ostatniej minucie za 3 trafiają jeszcze Gliszczyński i Prus co daje Spójni kilkupunktowe prowadzenie. Ostatnio słowo należy jednak do „Nogala”, który równo z końcową syreną trafia za 3. Do przerwy prowadzą przyjezdni, ale zaledwie 36:37.
W drugiej połowie na parkiet wracają Trepka i Szymański. Świetnie rozgrywający dziś „Trepi” gdy tylko mógł stwarzał kolegom idealne doskonałe sytuacje rzutowe, ale niejednokrotnie brał też ciężar gry tylko na siebie, mijając obrońców i wchodząc pod kosz. Świetnie radzi sobie także „Glizda” i Sportowiec ucieka już na 8 punktów. Wtedy jednak do akcji znów wkracza Gliszczyński, który przez 30 minut był prawie nieomylny zza linii 6,25m. Dwie trójki pod rząd przywróciły Spójnię do gry. Od tej jednak chwili gra znacznie zwalnia. Dużo chaotycznej koszykówki z obu stron i dobrze zapowiadająca się kwarta kończy się w nienajlepszym stylu. Najważniejsze jednak, że Sportowiec prowadzi 59:54 i jest o 10 minut od upragnionego końca sezonu.
Ostatnia część meczu zaczęła się jednak zupełnie po myśli Spójni, którzy w minutę objęli prowadzenie. Nie bez znaczenia jest fakt, że bardzo szybko nasza drużyna złapała 3 faule i musiała bronić znacznie ostrożniej. Rozpędzeni gracze gości odskoczyli na kilka 4 punkty i spokojnie utrzymywali tą przewagę do połowy kwarty. Wtedy jednak akcja 2+1 Piotrka Trepki, a po chwili identyczny wyczyn Artura Mrówczyńskiego dają gospodarzom ponowne prowadzenie. Dodatkowo na trzy i pół minuty do końca meczu „Mrówa” zabiera piłkę rywalom i wyprowadza kontrę, po której Sportowiec prowadzi 76:71. Trochę później po niecelnym rzucie wolnym Prusa piłkę zbiera Sudowski i zdobywa łatwe punkty spod kosza. Po tej akcji przez półtorej minuty żadna z drużyn nie zdobyła punktów. Na minutę przed końcem 2 punkty znów zdobywa Mrówczyński, ale momentalnie odpowiada na to Sudowski. Częstochowianie próbują długich akcji by zyskać na czasie, ale o mało co nie tracą przez to prowadzenia. Po nieudanej akcji nasi zawodnicy wybijają piłkę z autu przy 4 sekundach do końca czasu 24 sekund. Piłka trafia do Trepki ten toczy o nią bój w parterze z zawodnikami gości i wyrzuca na obwód do Mrówczyńskiego, który rzuca niecelnie, ale piłkę zbiera Czajkowski. Wtedy jednak sędziowie odgwizdują błąd 24 sekund, mimo że piłka dotknęła obręczy. Po konsultacjach z komisarzem sędziowie przyznają się do błędu i przyznają piłkę gospodarzom. Trener Spójni protestuje, że były to wyjątkowo długie 4 sekundy, a dodatkowo „Czajka” wyszedł z piłką na aut. Nie zmienia to faktu, że na 19 sekund do końca piłkę z boku do gry wprowadza Sportowiec. Zanim rusza czas rywale faulują Czajkowskiego, licząc na niecelne rzuty. Nasz zawodnik jednak się nie myli i częstochowianie prowadzą 80:76. Po przerwie na żądanie Spójnia wprowadza piłkę do gry z przedłużenia linii środkowej, ale fenomenalnie podanie przecina Tomek Nogalski, który kończy kontrę wsadem praktycznie pieczętując tym samym zwycięstwo Sportowca. W ostatniej akcji po niecelnym rzucie Gliszczyńskiego piłkę zbiera jeszcze Czajkowski, któremu już nikt nie przeszkodził w szarży radości na kosz rywali. Jeszcze tylko wsad, końcowa syrena i zawodnicy Sportowca Częstochowa mogą zacząć cieszyć się ze zwycięstwa.
Koszykarze udowodnili dziś, że jeżeli chodzi o poziom sportowy ich miejsce jest w I lidze. Wszyscy jednak wiemy, że organizacyjnie było trochę gorzej. Przy braku tytularnego sponsora za sukces można przyjąć już samo zakończenie rozgrywek. Wiadomo jednak, że koszykarze nie zgodzą się na kolejny sezon gry za przysłowiową „czapkę gruszek”. Dziś na meczu spiker zapowiedział spotkanie organizacyjne, które odbędzie się po świętach. Dopiero po tym spotkaniu dowiemy się jaka jest przyszłość częstochowskiej koszykówki.
Sportowiec Częstochowa – Spójnia Stargard Szczeciński 84:76 (18:16; 18:21; 23:17; 25:22)
Punkty dla Sportowca:
Czajkowski 22(2×3), Nogalski 18(1), Trepka 16, Szymański 7(1), Sośniak 5(1) – Mrówczyński 9, Bąk 5, Szynkiel 2, Klocek 0.
Punkty dla Spójni:
Gliszczyński 25(6), Prus 10(1), Sudowski 10, Łukomski 9(2), Molenda 9 – Soczewski 9, Pytel 4(1), Baszak 0, Szatkowski 0.
W I lidze
Z powodu Mistrzostw Polski Juniorów Starszych rozgrywanych w Szczecinie część spotkań została przełożona. Pary Zastal-Resovia i Sportino-Stal wciąż mają na koncie po 2 mecze, a rewanż fazy play-out w pojedynku pomiędzy Tarnovią, a Politechniką dopiero jutro. W międzyczasie o awans do półfinałów grały jednak drużyny Basketu Kwidzyn i Górnika Wałbrzych. Większość osób sądziła, że obie ekipy zapewnią sobie awans już w ten weekend. Tymczasem pierwszego dnia niespodziewanie górą były zespoły Znicza Pruszków i Siarki Tarnobrzeg. Dziś Znicz wygrał po raz drugi i pojedynek przeniesie się na decydujące starcie do Kwidzyna. W Tarnobrzegu natomiast świetna postawa Michała Marciniaka wystarczyła tylko na remis po I połowie. Górnik wygrał dziś z Siarką i jest pierwszym tegorocznym półfinalistą.
Znicz Pruszków – Basket Kwidzyn 95:79 (Ecka 10 – Milewski 2)
Znicz Pruszków – Basket Kwidzyn 86:84 (Ecka 15 – Milewski 5)
Stan rywalizacji: 2:2
Siarka Tarnobrzeg – Górnik Wałbrzych 79:74 (Kukuczka 6, Saran 2)
Siarka Tarnobrzeg – Górnik Wałbrzych 86:96 (Kukuczka 17, Saran 9)
Stan rywalizacji 3:1 dla Górnika – awans Górnika.