Częstochowski Raków nie zwalnia tempa i kontynuuje serię zwycięstw. Dziś tym razem wypunktował Miedź Legnicę po obfitującym w spore emocje sportowe meczu. Częstochowianie zagrali niezwykle skutecznie w przodach, strzelając rywalom aż cztery gole w tym dwa główkami. „Antybohaterem” meczu został główny arbiter, który sypał kartkami jak z rogu obfitości i momentami gubił się w swoich poczynaniach co wprowadzało sporą nerwowość na boisku i na trybunach.
W sumie pokazał aż osiem kartoników w tym siedem żółtych i jedną czerwoną dla legniczan. Mecz kapitalnie rozpoczął się dla częstochowian, bowiem tuż po rozpoczęciu spotkania po bardzo ładnej akcji, gospodarze objęli prowadzenie. Po wykonywanym rzucie rożnym „ wyrósł jak z podziemi”, Artur Lenartowski i uderzeniem głową z bliskiej odległości nie dał najmniejszych szans Imianowskiemu. Cała sytuacja miała miejsce już w… 50 sekundzie! Kibice gospodarzy po raz pierwszy w tym meczu oszaleli z radości. Po stracie gola goście ruszyli do odrabiania strat i byli bardzo bliscy wyrównania już w 5 minucie, bowiem w pojedynku „ oko w oko” z Żółtowskim to Krzysztof Pyskaty był górą. Po dwóch kwadransach gry, częstochowianie podwyższyli wynik na 2:0. Po centrze Bukowca najwyżej ze wszystkich zawodników znajdujących się w polu karnym wyskoczył Piotr Bański i z bliskiej odległości główką strzelił drugiego gola dla Rakowa. Piłkarze gospodarzy byli chyba już myślami w szatni gdy w 41 minucie legniczanie strzelili bramkę kontaktową, znów nastąpiła sytuacja „ jeden na jeden”. Tym razem pojedynek z Krzysztofem Pyskatym wygrał Musiałowski i na tablicy świetlnej widniał wynik już tylko 2:1. Po 120 sekundach już mógł być remis, ponownie na bramkę częstochowian strzelał Musiałowski i tym razem piłka o centymetry minęła bramkę Rakowa. Goście bardziej zaatakowali i się odkryli co bez skrupułów wykorzystał Raków. Bramkę do szatni w 44 minucie strzelił Mateusz Zachara, który najprzytomniej zachował się w polu karnym i w sytuacji sam na sam z Imianowskim wygrał ten pojedynek.
Druga odsłona rozpoczęła się od podwójnej zmiany w drużynie legnickiej Miedzi, bowiem trener gości najwyraźniej był niezadowolony z gry dwóch swoich zawodników. Raków zagrał słabiej w tej części gry, co skrzętnie wykorzystali przyjezdni. Po jednej z kontr, w 58 minucie Michał Ilków – Gołąb w sytuacji „ jeden na jeden” pokonuje Krzysztofa Pyskatego i na boisku i jak i na trybunach robi się nerwowo. Częstochowianie zostali zepchnięci a Miedź groźnie atakowała. Było to tylko wodą na młyn dla bardzo mądrze dziś grających częstochowian. W 82 minucie gry nastąpiła dość kontrowersyjna sytuacja w polu karnym Miedzi. Brutalnie w nogi Mateusza Zachary wszedł wślizgiem Czarnogórzec, Bakrac i po tym faulu otrzymał czerwoną kartkę i musiał udać się do szatni. Główny arbiter w tej sytuacji się pogubił, bowiem nie podyktował rzutu karnego tylko… rzut rożny. Zdaniem wielu kibiców faul na Zacharze nastąpił w obrębie pola karnego. Zupełnie niezrozumiała decyzja arbitra. „Co się odwlecze to nie uciecze”, rzec można było już 360 sekund później, bowiem po szybkiej akcji w polu karnym Miedzi faulowany był Tomasz Foszmańczyk i tym razem arbiter bez wahania wskazał na „ wapno”. Do piłki podszedł Mateusz Bukowiec i mimo wyczucia strzału przez bramkarza gości, futbolówka zatrzepotała w siatce Miedzi i trybuny po raz czwarty tego popołudnia szalały z radości a strzelec bramki utonął w objęciach kolegów z drużyny. Była to bowiem pierwsza bramka Mateusz Bukowca w barwach Rakowa odkąd został On sprowadzony do hutniczego klubu. Do końca meczu wynik już nie uległ zmianie i częstochowianie mogli sobie dopisać kolejne trzy punkty i kolejny skok w górę tabeli. W dzisiejszym meczu zagrali znów niezwykle ofensywny futbol, zagrali mądrze taktycznie i zasłużenie sięgnęli po trzy punkty. Widać było po raz kolejny ambicję częstochowian.
20.09.2008, Częstochowa
Raków Częstochowa – ASPN Miedź Legnica 4:2 (3:1).
Gole dla Rakowa:Artur Lenartowski (1′), Piotr Bański ( 35′), Mateusz Zachara( 44′), Mateusz Bukowiec (88′- rzut karny). Gole dla Miedzi Legnica: Patryk Musiałowski ( 41′), Michał Ilków- Gołąb (58′).
Sędzia główny: Wojciech Sawa (Lublin).
Widzów: 1000.
Raków Częstochowa: Pyskaty – Mastalerz, Kowalczyk, Żebrowski, A.Pluta, Bukowiec, T. Foszmańczyk, Lenartowski, Rogalski( 78’ Witczyk), Bański (61’ Gliński), Zachara (89’ Korytkowski).
Rezerwowi: Bruś, Jankowski, Bielecki, Sołtysik.
Trener: Leszek Ojrzyński.
Piłkarz meczu: Artur Lenartowski.
Miedź Legnica: Imianowski – Smarduch, Bakrac, Kotlarski, Żółtowski, Mikutel (46’ Woźniak), Kłak(77’ Ochota), Garuch, Musiałowski (46’ Misan), Orłowski, Ilków- Gołąb.
Rezerwowi: Fościak.
Trener: Jarosław Pedryc.
Żółte kartki: Rogalski – Kotlarski, Kłak, Musiałowski, Smarduch, Woźniak, Bakrac.
Czerwona kartka: Bakrac.
Mecz na głosy:
Jarosław Pedryc (trener Miedzi Legnica): Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na bardzo ciężki teren. Raków w ostatnich czterech meczach zanotował trzy zwycięstwa. Uważam jednak, że zaspaliśmy w pierwszej połowie. Pierwsza bramka bardzo szybko jakby ustawiła już mecz, w tej sytuacji zaspali nasi obrońcy. Drugą bramkę straciliśmy też po stałym fragmencie gry, myśleliśmy że złapiemy kontakt z Rakowem strzelając bramkę na 2:1. Niestety zaspaliśmy znowu i bramka na 3:1 podcięła trochę skrzydła na tą drugą połowę. W drugiej części gry co prawda udało się strzelić tą drugą bramkę, jednak na więcej nie było nas po prostu stać. Jeśli chodzi o tą sytuację po której Bakrac „ wyleciał” z boiska. Jest to dla mnie bardzo dziwna sytuacja, bo skoro sędzia pokazuje czerwoną kartkę w polu karnym to powinien odgwizdać rzut karny. Gratuluję Rakowowi zdobycia trzech punktów. My natomiast dalej okupujemy dolne rejony tabeli i musimy szukać punktów w następnym meczu.
Leszek Ojrzyński (trener Rakowa Częstochowa): Na pewno trzeba się cieszyć z trzech punktów, taki mieliśmy cel. Nasz plan zakładał, żeby strzelić gola już na początku meczu. To był przemyślanie rozegrany fragment gry. Mieliśmy rzut rożny i od razu dla nas bramka. Później graliśmy też mądrze pod obrońcami drużyny gości, wiedzieliśmy że Oni grają ostro. Mieliśmy następny stały fragment gry i zdobyliśmy kolejną bramkę. Niestety były momenty w tym meczu, gdzie nasza drużyna „ stała jak zaczarowana”, a drużyna Miedzi grała w piłkę i zdobyła w ten sposób dwie bramki. Nie ma co wybrzydzać. Ja z tymi chłopcami pracuje dopiero trzeci cały tydzień, bo wcześnie zaliczyliśmy tylko jeden tydzień w takim mikrocyklu bo w środę już mieliśmy mecz. Na pewno dużo tych mankamentów było dziś widać w tej grze, było widać braki kondycyjne, Przyglądaliśmy się jak drużyna Miedzi gra w piłkę, byliśmy też spóźnieni. Wiadomo, że to też kwestia koncentracji, bo chłopcy już byli myślami przy 94 minucie a tu zegar wskazywał 60 minutę i mieliśmy zagrożenie pod bramką. Trzeba się z tego cieszyć i myśleć już od jutra o kolejnym przeciwniku jakim będzie Elana Toruń i starać się wywalczyć kolejne trzy punkty. To będziemy chcieli zrobić.