Bezbramkowo na Limanowskiego.

Częstochowski Raków zremisował w sobotnie popołudnie z zajmującą dotychczas trzecią lokatę, Kotwicą Kołobrzeg. Gospodarze znów zagrali słabe spotkanie, nie udało im się też mocno zagrozić bramce kołobrzeżan. Esencją każdego spotkania są bramki, tego dziś zabrakło.


Raków przystąpił do dzisiejszego spotkania osłabiony brakiem Mateusza Bukowca. Popularny „ Buku” otrzymał tydzień wcześniej w Wągrowcu czwarty, żółty kartonik i nie mógł dziś wystąpić. Goście natomiast przyjechali do Częstochowy bez swoich dwóch kluczowych zawodników: Michała Pietronia i Władysława Sawczuka , z których jeden także pauzował za żółte kartki, a drugiego z meczu o punkty wyeliminowała kontuzja.

Mecz rozpoczął się od „ badania sił” przez obydwie drużyny. Pierwszy groźny strzał kibice oglądali dopiero w 14 minucie gry, kiedy to na bramkę Pyskatego główkował ukraiński zawodnik Kotwicy, Stareckij lecz w ostaniej chwili Jego strzał zablokował Kowalczyk . Minutę później ten sam zawodnik znów probował zaskoczyć bramkarza Rakowa i po raz kolejny ta sztuka mu się nie udała. 120 sekund poźniej po raz kolejny goście próbowali zaskoczyć Pyskatego, lecz strzał Marciniaka skutecznie został obroniony przez bramkarza Rakowa. Pierwszy tak naprawdę groźny strzał na bramkę Strusia oddał dopiero w…20 minucie Piotr Bański , lecz futbolówka po Jego strzale dosłownie o centymetry minęła bramkę przyjezdnych. To tyle na co było stać i Raków i Kotwicę w pierwszej części gry.

Druga odsłona rozpoczęła się od zmiany w drużynie „ czerwono – niebieskich”. Piotrowi Mastalerzowi odnowiła się kontuzja i w jego miejsce na plac gry został delegowany Witczyk . W 50 minucie na bramkę Kotwicy główkował Lenartowski lecz Jego strzał bez trudu wybronił Struś. W 58 minucie drugiej części gry miała miejsce bardzo kontrowersyjna sytuacja. W polu karnym Kotwicy, „ sprowadzony do parteru” został sprowadzony < b> Bański lecz gwizdek arbitra głównego z Krakowa w tym momencie milczał. Według wielu kibiców, którzy zasiedli w „ teoretycznie kulturalnym sektorze stadionu”, czyli na wprost linii pola karnego, gospodarzom należał się rzut karny. W doliczonym czasie gry znów „ zawrzało” na trybunach i w polu karnym gości. Po wrzutce Pluty , ewidentnie dotknął piłkę ręką jeden z defensorów Kotwicy. Jednak po raz kolejny w tym spotkaniu arbiter nie zdecydował się wskazać na „ wapno”.

Obie drużyny dziś podzieliły się punktami. Remis nie krzywdzi żadnej ze stron i jest jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem. Przy Limanowskiego był to na pewno ostatni mecz w rundzie jesiennej, a czy ostatni w tym roku kalendarzowym? W planach jest jeszcze rozegranie dwóch kolejek z wiosny: u siebie Raków, 15 listopada o godzinie 13:00 ma podejmować Unię Janikowo. Czy to spotkanie dojdzie do skutku? O tym w głównej mierze zadecyduje aura i Polski Związek Piłki Nożnej.

18.10.2008, Częstochowa
Raków Częstochowa – MKP Kotwica Kołobrzeg, 0:0
Sędzia główny: Piotr Gajewski ( Kraków).
Widzów: 1500
Żółte kartki: T. Foszmańczyk ( Raków) i Żdanow ( Kotwica).

Raków Częstochowa: Pyskaty- Mastalerz ( 46’ Witczyk), Żebrowski, A. Pluta, Kowalczyk, T. Foszmańczyk, Gliński ( 61’ Bielecki), Bański, Zachara ( 79’ Sołtysik), Rogalski.

Rezerwowi: Bruś- Jankowski, Korytkowski, S. Foszmańczyk.
Trener: Leszek Ojrzyński.

MKP Kotwica Kołobrzeg: Struś- Małkowski, Stankiewicz ( 75’ Stróż), Grocholski, Kaciczak, Żdanow, Matwijów ( 61’Teśman), Malinowski ( 66’ Misztal) , Stareckij, Marciniak, Rusinek.

Rezerwowi: Ryłka – Kempa, Komar.

Trener: Tomasz Arteniuk.

Mecz na głosy:

Tomasz Arteniuk ( trener Kotwicy Kołobrzeg): Przyjechaliśmy tutaj zdobyć trzy punkty, ponieważ mamy doskonały bilans meczów na wyjeździe. Wygrywaliśmy i z Kluczborkiem i z Sosnowcem i z Nielbą i myśleliśmy, że podobna sytuacja powtórzy się w Częstochowie. Jednak nie poszło tak jak sobie to planowaliśmy. W zeszłym tygodniu mieliśmy trzy bardzo ciężkie mecze wyjazdowe jak i kwestia braku w zespole dwóch naszych podstawowych graczy. Pomimo tej ostatniej sytuacji i tych perturbacji jakie mieliśmy na boisku: zmian i skurczy zawodników, ten remis mnie satysfakcjonuje.

Leszek Ojrzyński ( trener Rakowa Częstochowa): Nie jestem zadowolony z wyniku. To był taki mecz jak ostatnio graliśmy w Nielbie, gdzie kto pierwszy strzeli bramkę to wygra spotkanie. Dzisiaj żadna drużyna nie zdobyła upragnionej bramki. Mieliśmy też swoje problemy, za nami bardzo trudny tydzień i taka jest gra w piłkę i trzeba się z tym pogodzić i patrzeć optymistycznie w przyszłość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *