W 6 ligowych meczach strzelił w tym sezonie 11 goli. Do tego w europejskich pucharach jest zawodnikiem wyróżniającym się w swoim klubie, a klub ten ma renomę odstającego od reszty ligowców. Wydawało by się, że wystarczające referencję by grać w kadrze kraju. Niestety, tylko się tak wydaję. Ani dla Pawła Janasa, ani dla poprzednich selekcjonerów reprezentacji Polski Tomasz Frankowski, bo o nim mowa, nie jest piłkarzem, który by zasługiwał na szansę gry w narodowej drużynie. Każdy rozsądny człowiek zapytałby dlaczego? I Paweł Janas na takie pytanie udzielił odpowiedzi „bo, on tylko strzela bramki, a mając takich pomocników to każdy by strzelał”. Teraz możemy założyć dwa warianty.
Pierwszy jest taki, że jest to prawda i popularny Franek jest typowym łowcą goli. W związku z tym spójrzmy, że Franek w kadrze grałby w duecie z Żurawskim, z którym się świetnie uzupełniają, a pomocników miałby znacznie lepszych niż w klubie. Nie uwierze bowiem, że taki grajek jak Zieńczuk (który w kadrze gra tylko dlatego, że jest ‘człowiekiem Janasa’ jeszcze z Wronek) daje napastnikom lepsze piłki niż np. Krzynówek, Kosowski czy Smolarek. Swoją drogą to ciekawe, że w kadrze znajduje się np. wspomniany wcześniej Zieńczuk, który nie robi nic, a nie ma w niej Frankowskiego, który chociaż strzela bramki. Jednego jednak Janasowi nie mogę zarzucić, konsekwencji. Ponieważ w kadrze znajduje się zupełne przeciwieństwo Frankowskiego, a mianowicie Piotr Włodarczyk, który pokazał nam jak powinien grać napastnik reprezentacji Polski w meczu Austria Wiedeń – Legia Warszawa. Włodarczyk robił w tym meczu dosłownie wszystko, oprócz strzelenia bramki. Tak bardzo wie, że trafiania do siatki u napastników nie lubi selekcjoner, że mając pustą bramkę trafił w słupek.
Drugi wariant to stwierdzenie prawdziwe, że Janas zmyślił sobie powód, a Franka po prostu nie lubi. Frankowski jest bowiem napastnikiem kompletnym, bierze udział w prawie każdej akcji zespołu, a oprócz bramek notuje asysty. Stworzył świetny duet z Żurawskim w klubie, mógłby i w kadrze. Problem tkwi chyba w tym, że Janas już skompletował atak, na którym oprócz Żurawia ma takie asy jak: Emanuel Olisadebe (kolana chore na każdy mecz biało-czerwonych), Andrzej Niedzielan (stracił w Holandii formę i sam przyznaje, że nie powinien grać w kadrze), Grzegorz Rasiak (nie ma klubu aktualnie) i Paweł Kryszałowicz (od dłuższego czasu nie zagrał dobrze poza polską ligą.) Jaki by wariant nie zakładać w kadrze powinni się znaleźć nie tylko obaj napastnicy Białej Gwiazdy, ale także drugi dość zgrany duet, który z braku lepszych rozwiązań powinien być w kadrze, czyli Legioniści Saganowski i Włodarczyk. Obaj mimo swoich wad są zawodnikami wyróżniającymi się na tle słabej ligi.
Jednak Janas ma swoich ludzi, których powołuje z sobie tylko znanych przyczyn są pomocnicy Gorawski i Zieńczuk, którzy są ligowymi średniakami i spisują się w meczach z Łęczną czy Wodzisławiem, ale są za słabi na kadrę. Nie ma w kadrze natomiast Tomasza Zdebela, który jako jeden z nielicznych polskich piłkarzy odnalazł się na zachodzie i gra w podstawie swojego Bochum. Powoływany jest jeden z najbardziej zmarnowanych kontuzjami talentów Szymkowiak, a brakuje dobrze od lat grającego w lidze Surmy. Szuka się zagranicznych zawodników, którzy wyrobili sobie renomę i stracili formę, bądź zmagają się do dziś z urazami jak np. Jacek Bąk, a pomija się chociażby czołowego obrońcę ligi austryjackiej (lepsza od naszej) Krzysztofa Ratajczyka.
Kiedyś było logiczne, że kadrę z kraju, w którym jest tak słaba liga opiera się na zawodnikach zagranicznych. Janas jednak ubzdurał sobie, że może zbudować kadrę Polski na Wiśle Kraków. Wisła jest klubem solidnym, jednak nie łudźmy się, że zawodnicy, którzy przez ostatnie dwa lata jedyne co budzą to nadzieje kibiców poprowadzą kadrę do heroicznych bojów. Kadrze brakuje młodych, zdolnych i ambitnych jak Kuszczak czy Smolarek i brakuje kolejnej gwiazdy jak Krzynówek. Zamiast tego serwuje nam się bandę znajduchów stworzoną z ligowych rzemieślników i tych, którzy nie sprawdzili się za granicą. Co gorsza jednak wybór pada nie na tych ligowców i nie na tych zagranicznych graczy, na których powinien. Dlatego dopóki nie doczekamy się obiektywnego selekcjonera, który wzbudzi autorytet u graczy tak długo nie będziemy mieli solidnej, choćby reprezentacji, bo nie oszukujmy się, nasza kadra jest po prostu słaba.