Lekcja koszykówki

Na prośbę kilku osób postanowiłem opisać nasz następny mecz i nie tylko. W dniu wczorajszym zespół najmłodszych zawodników w lidze MAD MAX Pet-Komp Częstochowa gościł najlepszą drużynę naszej ligi – Polonię Poraj.

Pozwoliłem sobie napisać „najlepszą”, ponieważ osiągnięcia tej drużyny na przełomie kilku lat mówią same za siebie. W poprzednim sezonie wywalczyli wprawdzie „tylko” drugie miejsce, ale wiadomo wszystkim, że rewelacyjnie wypadli wtedy koledzy z Kłobucka, ogrywając zasłużenie ich „nas” w ostatnim meczu.

W Polonii Poraj grają nadal moi koledzy, z którymi rozegrałem wspólnie kilka wspaniałych sezonów w różnych ligach. Cieszył mnie widok grających nadal w dobrej formie: Piotra Morawskiego, Michała Nalewajkę, Rafała Olejnika, Damiana Rachwalskiego, Pawła Gałkę, Roberta Piecha i Tomka Adlera. W dzisiejszym meczu przyjechali także reprezentować Polonię grający od tego sezonu Patryk Bukowski i Jakub Marzec.

W mojej drużynie ponownie zabrakło kontuzjowanego Mateusza Tomżyńskiego i nieobecnych z powodu choroby Szymona Sztencla i Grzegorza Flasińskiego. Dodatkowo z drużyną przymusowo pożegnali się: Wojciech Ossoliński (wcześniej) i ostatnio Denis Turek.

Mecz od początku układał się pod dyktando zawodników Polonii, od pierwszego gwizdka sędziego akcja po akcji widać było, że moich podopiecznych czeka bardzo ciężka przeprawa. Punkty zdobywane seriami jedna po drugiej, dały do połowy meczu wysokie prowadzenie gości 60 do 19. Druga połowa wyglądała (niestety dla widowiska) podobnie i końcowy wynik na tablicy widniał 98 do 42 oczywiście dla Polonii.

Podstawowe błędy w obronie moich podopiecznych i brak wiary w ataku, doprowadziły mnie prawie do „wyleczenia” z koszykówki. Zbyt wysokie wyjście w obronie, brak krycia linii końcowej i przede wszystkim pomocy w kryciu, pozwalały na łatwe wejścia pod kosz zawodnikom Polonii.

Wiadomo było przed meczem, że nie jesteśmy faworytem spotkania, dlatego postanowiłem przećwiczyć kilka wariantów zarówno w ataku jak i w obronie. Na życzenie moich zawodników rozpoczęliśmy mecz od krycia „każdy swego”, lecz już w połowie pierwszej kwarty daliśmy sobie z tym spokój. Od tego momentu postawiliśmy „strefę” 2x1x2, którą graliśmy prawie do czwartej kwarty. Jest to całkowicie nowa formacja obrony dla niektórych chłopaków, a uczyć się trzeba wszystkiego, więc z wielkimi problemami próbowaliśmy tak bronić. Pod koniec meczu znowu było ustawienie 1x3x1, ale to już nie miało większego znaczenia dla przebiegu meczu.

Gra moich podopiecznych w dzisiejszym spotkaniu przypominała bardziej grę w dżungli, niż w Czarnym Lesie. Byli totalnie zagubieni, nie potrafili odnaleźć drogi do kosza, popełniali dużo prostych błędów, a po każdej przerwie w meczu nie wyciągali wniosków. Wynik nie odzwierciedla tego, że było jeszcze gorzej, totalny brak ambicji, walki pod tablicami, świadczyć może o tym, że mecz został już przegrany w szatni.

Za wynik odpowiada trener/opiekun drużyny. Nie tłumaczy mnie wcale to, że miałem w sobie ambicji za całą moją drużynę, mogę napisać tylko to, że chłopcy uczą się grać w koszykówkę, a ja sam prowadzić drużynę. Każdy ma prawo popełniać błędy (my szczególnie), ale braku warunków fizycznych, nikłego doświadczenia, młodości nie można wiecznie tłumaczyć. Wynik meczu, wygrana jest ważna, ale czasem najważniejsze jest to, gdy swoją grą zdobędziemy u przeciwników szacunek, a nawet tego dzisiaj (moim zdaniem) nie zdołaliśmy uczynić.

Więcej pisać o tym meczu nie ma sensu, szkoda mojej klawiatury, a Waszych oczu.
Gratuluję wygranego meczu moim kolegom z Polonii i dziękuję za to, że nie dali taryfy ulgowej moim chłopcom i zagrali całkiem serio, dając tym samym prawdziwą LEKCJĘ KOSZYKÓWKI. Miło było usłyszeć od Was, że chcecie bym wrócił do gry w barwach Polonii w następnym sezonie. Dziękuję.

Jaka jest Liga Okręgowa?

Niestety kontuzja nogi trochę mi to utrudnia, ale nie tylko. Pierwszy powód łatwo wyeliminować, operacja i wszystko jasne. Większym dla mnie problem jest nieprzemyślany moim zdaniem przepis wykluczający mnie z gry z powodu prowadzenia innej drużyny!!! Ten sam przepis podobnie dotyczy Renaty Owusu (sędziowała jeszcze rok temu nasze mecze, teraz nie może), Tomasza Kliszewskiego z tą różnicą, że sędziując sam grał w Konopiskach. Ciekawe jakie oni mają o tym zdanie. Kasa za sędziowanie zawsze się przyda, a chęć gry przez „Kliszę” na pewno jest jeszcze większa. Kilka sezonów wstecz, jak mnie pamięć nie myli, nasz prezes Janusz Ferenc sędziował nam mecze, był grającym trenerem drużyny OKAP, szefem kolegium sędziowskiego(tego na 100% nie jestem pewny) i wszystko grało. Dla mnie przynajmniej tak było . Pewnie znając życie, komuś to przeszkadzało, ale zawsze mniejszość ma mieć decydujące słowo? Czemu się poddałeś drogi Prezesie ? 🙂

W tamtym roku grając dla WSZ Polonii Poraj, a jednocześnie będąc opiekunem moich uczniów z gimnazjum grających w MAD MAX-ie, miałem szereg problemów z tego powodu. Na mecze drużyny, którą prowadziłem nie mogłem jeździć w charakterze opiekuna, musiał to robić m.in. mój tata (a mnie samemu nawet stać nie było wolno przy ławce rezerwowych, brać czasów itd.) , PRZEPISY tego wymagały. Ciągle komuś coś nie pasowało, sędziowie (kilku)dawali się mocno we znaki. Jeden „podobno sędzia” pisał nawet na mnie donosy w tej sprawie do prezesa OZ Kosz Janusza Ferenca. Decyzja moja mogła być tylko jedna, zakończyć przygodę z koszykówką w charakterze zawodnika. Łatwo się chyba zorientować dla kogo to zrobiłem. PSEUDOSĘDZIEGO ZA TO PRZESTRZEGANIE „PRZEPISÓW” OLEWAM DO TEJ PORY. Ciekawe jakby to trafiło na inną osobę, która by wolała grać? Co by się stało z moimi uczniami, gdzie by grali? Wiedzieć należy, że to oni dyktują warunki w rozgrywkach szkolnych szkół średnich(Norwid, Traugutt, Samorządówka, Żeromski) oraz gimnazjalnych, a także ALKCh (Amatorskiej Lidze Koszykówki Chłopców). Wyniki proste w obliczeniach w tamtym roku wygrany ponownie Powiat z samą Kamienicą 108 – 12 (mogłem się pomylić o 4 pkt), oraz Rejon (wygrana ze szkołą sportową „koszykarską” Roberta Pęczaka różnicą 33 pkt.) Robert, to nie jest złośliwy komentarz pod Twoim adresem. Wszyscy wiedzą ile zrobiłeś ostatnio dla młodych koszykarzy – szacunek

Nie zamierzam się tutaj w jakiś sposób samo dowartościować, że się poświęcam, po prostu robię swoje i to co lubię, ale podejście niektórych osób związanych z naszą ligą nie wróży jej świetlanej przyszłości. To spory problem. Wystarczy przyjrzeć się średniej wiekowej zawodników, a ona mówi wszystko. Teraz jeszcze wygląda wspaniale, bo jest kondycja i wystarczająca forma. Jeszcze kilkanaście lat, a będzie to liga starych pierników jeżdżących na kółkach, lub biegających z szynami na nogach karykatur dawnych zawodników, jak ja. Można zadać jedno pytanie. Gdzie mogą grać chłopcy w wieku 15-18 lat, którzy chcą trenować? Na asfalcie przy ledwie wiszących tablicach, krzywych obręczach i przy piwie. Ktoś z „ANONIMÓW” po pierwszych naszych meczach napisał na forum, że to nie jest liga dla nas(tu grają DOROŚLI), że to nie rozgrywki szkolne. Pewnie to prawda, ale dzięki sponsorskiej pomocy firmy z Warszawy i zapłaconej składce przed początkiem rozgrywek chłopcy mają pełne prawo w niej grać. Inni piszą, że sędziowie faworyzują chłopaków, że grają brutalnie ciągle bijąc starszych PANÓW, już nawet się z tego nie śmieję. Jak się komuś to nie podoba, to niech się wypłacze na kolanie mamusi, bo ja mam to w dupie i nie wycofam drużyny.

Pozdrawiam serdecznie prawdziwych miłośników koszykówki, zawodników którzy potrafią grać przeciwko nam z pełnym zaangażowaniem. Mam nadzieję, że druga runda będzie bardziej udana, a przyszły sezon lepszy.

Opiekun drużyny Mad-Max Pet-Komp Częstochowa
Mikołaj Ładniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *