Wszyscy Ci, którzy wybrali się na Limanowskiego, na spotkanie 32. Kolejki spotkań o mistrzostwo drugiej ligi, grupy zachodniej byli świadkami „ Kabaretu krakowskiego”, którego główną gwiazdą był Artur Lewandowski ze stolicy województwa małopolskiego.
Mało w dzisiejszym spotkaniu było z gry, bowiem na boisku główną kabareciarzem był wspomniany wcześniej arbiter, który z bardzo dużym powodzeniem grałby w kabaretach a nie sędziował mecze piłkarskie.
Bardzo dobrze zapowiadające się widowisko piłkarskie popsuł sędzia, który w bardzo niezrozumiały dla częstochowskiej publiki sposób gwizdał i wykartkowywał drużynę Rakowa niczym z „ automatu”.
Częstochowianie rozpoczęli spotkanie niezwykle ambitnie i z ogromną wolą zwycięstwa, które przedłużyłoby szansę Rakowa do otrzymania paszportów do baraży o pierwszą ligę. Już w 10 minucie pierwszej części gry, po strzale Wosickiego piłka przeleciała nad bramką przyjezdnych.
Po 120 sekundach znów to częstochowianie byli bliscy strzelenia gola, ale i tym razem po strzale Glińskiego piłka minęła bramkę przyjezdnych.
Wszystko układało się dobrze ale tylko do momentu, gdy wydarzenia na boisku w swoje ręce wziął główny arbiter spotkania. W 16 minucie gry zdaniem sędziego, Gliński powstrzymywał w nieprzepisowy sposób Bartkowiaka i… otrzymał za to zagranie czerwoną kartkę!
Zawodnik Rakowa schodząc do szatni miał łzy w oczach, gdyż ta sytuacja była bardzo mocno kontrowersyjna a „ czerwień” pokazana co najmniej zbyt pochopnie.
Ta sytuacja wyzwoliła w graczach gospodarzy sportową złość. Już w 25 minucie troszkę za lekko na bramkę przyjezdnych uderzał Lenartowski i bramkarz Nielby był tam, gdzie być powinien.
W 30 minucie jeden z nielicznych strzałów w tej części gry oddają „żółto – czarni”, ale nigeryjczyk Kalu strzela zbyt słabo, by zaskoczyć Pyskatego .
Od 34 minucie zaczyna się na boisku Rakowa dalsza część kabaretu z udziałem arbitra Lewandowskiego. Kartkuje on kartonikami koloru żółtego kolejno: Mastalerza i Jankowskiego a tak naprawdę arbiter „ rozkręcił” się po raz drugi w 45 minucie, kiedy w zupełnie dla wszystkich niezrozumiały sposób pokazał od razu czerwoną kartkę dla Kowalczyka za… rzekomą dyskusję z arbitrem głównym! Kabaret! Sytuację tę poprzedziło wydarzenie, gdy zawodnik przyjezdnych faulował wcześniej Kowalczyka do rozmowy z sędzią w zupełnie zrozumiały sposób podszedł kapitan Rakowa, Dawid Jankowski i… wspomniany Kowalczyk. W tym momencie zawrzało! Raków od 45 minutę grał już w… dziewiątkę!
W drugiej odsłonie nieoczekiwanie to grający w osłabieniu piłkarze Rakowa pokazali pazur i grając niezwykle ambitnie strzelili gola! Indywidualnym rajdem popisał się Tomasz Foszmańczyk i w sytuacji „oko w oko „ z Wosickim wygrał ten pojedynek! W tej chwili 1:0 prowadził Raków! Grając w dziewięciu na jedenastu zawodników przyjezdnych!
Od tego momentu podrażnieni stratą gola przyjezdni zaczęli coraz częściej gościć pod bramką Rakowa. Kolejno w 56 minucie i 58 minucie bardzo groźne strzały bronił Pyskaty. W 65 minucie obok bramki strzelał Halaburda. Zaczęła się wtedy „ obrona Częstochowy , która była szczelna do 69 minucie, kiedy to wspomniany wcześniej Halaburda pokonał Pyskatego mimo Jego rozpaczliwej interwencji.
W tej chwili na tablicy świetlej widniał wynik remisowy, ale częstochowianie mieli jeszcze swoje okazje do zdobycia zwycięskiej bramki. Przyjezdni także nie pozostawali dłużni i byli blisko strzelenia gola na wagę trzech punktów.
Przed tym spotkaniem jedni i drudzy musieli wygrać by zbliżyć się bardzo w tabeli do wrocławskiej Ślęzy. Spotkanie zostało w głównej mierze popsute przez głównego arbitra, który w zupełnie niezrozumiały sposób karał zawodników Rakowa kartkami koloru czerwonego i żółtego. Dlatego został On przez naszą redakcję wybrany antybohaterem spotkania. Graczem meczu tym razem został bramkarz Rakowa, Krzysztof Pyskaty.
Bardzo cieszy w dzisiejszym spotkaniu bardzo duże zaangażowanie, ambicja i wola odniesienia zwycięstwa przez Raków, grając zarówno w jedenastu a później w dziewięciu. Brawo! Do Częstochowy natomiast przyjechała drużyna, która zupełnie nie przypominała ekipy, która w tabeli zajmuje czwartą lokatę.
Nie widoczni byli nawet jak to określił trener przyjezdnych „ dwie strzelby”: Maciejak i Mikołajczak , którzy dla Nielby strzelili łącznie 31 bramek! Raków natomiast zaprezentował się bardzo ambitnie i mimo, że grając w dziewiątke dążył do strzelenia zwycięskiej bramki! Brawo za ambicję i walkę do ostatniego gwizdka!
Ogromne brawa należą się także Leszkowi Ojrzyńskiemu za zmotywowanie zawodników i podniesnienie ich na duchu, gdy grali już z brakiem dwóch swoich kolegów.
Brawa należą się także częstochowskim kibicom, którzy bardzo głośno dopingowali swój zespół i właściwie dzięki Nim, Raków grał mądrze i ambitnie!
23 maja 2009, Częstochowa
Raków Częstochowa – MKS Nielba Wągrowiec 1:1, (0:0)
Gol dla Rakowa: Tomasz Foszmańczyk 46’, Bramka dla Nielby Wągrowiec: Patryk Halaburda 69’.
Sędzia główny: Artur Lewandowski: Kraków.
Żółte kartki: Mastalerz( za faul), Jankowski( za faul), Żebrowski( za faul), Zachara( za faul) ( wszyscy Raków Częstochowa), Kotarski( za faul), ( Nielba Wągrowiec). Czerwone kartki: Gliński ( za faul), Kowalczyk ( za dyskusję z sędzią).
Widzów: 2000.
Piłkarz meczu: Krzysztof Pyskaty ( Raków Częstochowa).
Antybohater meczu: Artur Lewandowski (arbiter główny z Krakowa).
Raków Częstochowa: Pyskaty – Lenartowski (78’ Korytkowski), Mastalerz, Gliński, T. Foszmańczyk, Orzechowski, Witczyk (46’ Gerega), Jankowski, Kowalczyk, Zachara, Gołąb (46’ Żebrowski).
Rezerwowi: Siwy – Gajos, Bielecki.
Trener: Leszek Ojrzyński.
MKS Nielba Wągrowiec: Wosicki- Halaburda, Zieniuk, Kotarski, Bartkowiak(26’ Gryszczyński), Kalu( 76’ Riebant), Klawiński, Witomski (88’ Jarzembowski), Leśniewski, Maciejak, Mikołajczak.
Rezerwowi: Wiche r- Iskrzyński, Tomczak.
Trener: Krzysztof Knychała.