W świetle ostatnich wydarzeń wokół klubu z Limanowskiego postanowiliśmy zapytać trenera Rakowa Częstochowa, Leszka Ojrzyńskiego o całą tą sytuację.
Jak obecnie wygląda sytuacja finansowa jak i organizacyjna w Rakowie?
– To jest przede wszystkim pytanie do zarządu. My tego nie odczuliśmy, a wręcz przeciwnie, bo teraz mamy utrudnione zadanie, bo każdy dzień zwłoki w pensjach jest bardzo odczuwalny i z dnia na dzień jest nam trudniej. Ja się zadeklarowałem w tym tygodniu, że będę sam poszukiwał sponsorów i będę chciał uatrakcyjnić to najbliższe spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec i pokazać, że można to zrobić.
Do tej pory się słyszało, że jest kryzys, a moim zdaniem jest tutaj bardzo duże pole do zagospodarowania. Cieszę się z tego co mi się udało zrobić. Na najbliższy mecz udało mi się uzyskać ponad sto nagród od trzech sponsorów! I na pewno kibice, którzy przyjdą i wylosują te nagrody będą usatysfakcjonowani. W przerwie meczu będzie tańczyć taneczna grupa częstochowska i też się będzie promowała. Tak na dobrą sprawę to nic to nie kosztuje, tylko trochę mojego czasu.
W dwa dni udało mi się zrobić bardzo fajne niedzielne widowisko. Wiadomo, że najważniejsza jest nasza gra i trzy punkty to wtedy byłoby super. Uważam, że każdy mecz Rakowa powinien tak wyglądać. Wtedy nie będziemy mieć problemu z kibicami, bo każdy kibic będzie wiedział, że przy okazji obejrzenia meczu będzie mógł jeszcze coś zyskać. Będzie mógł w przerwie meczu jeszcze coś ciekawego zobaczyć, bo tak się dzieje na większości stadionów. Zawsze jest to dodatkowa atrakcja, aby przyciągnąć kibica. Wiadomo też, że najważniejszą atrakcją są piłkarze, ich gra i wyniki.
Gdybyśmy wygrywali wszystkie mecze to i z frekwencją nie mielibyśmy problemów. Niestety, ale tak dobrze nam się nie wiedzie i w tych trudnych czasach trzeba szukać takich rozwiązań, które powinny być już dawno zrobione, a nie teraz, gdy są dwa mecze do końca i próbuje się coś zrobić. Obecnie to może nawet aura nam przeszkodzić w dużej frekwencji na trybunach. Naszym jedynym stałym dochodem oprócz głównego sponsora są właśnie kibice, którzy płacą za bilety. Ja postanowiłem coś w tym kierunku zrobić i zobaczymy jak to się wszystko uda.
Fajnie by było wygrać mecz, żeby pogoda dopisała i żeby wszyscy byli zadowoleni.
Wszystko pokaże życie.
W ostatnich dniach Piast Gliwice trenował przez 20 minut, Wisła Kraków przez 10 minut. Na ile Rakowowi ta aura przeszkadza w treningach przed spotkaniem z Zagłębiem Sosnowiec ?
– Na pewno troszeczkę mamy utrudnione zadanie, ale wiadomo że każda drużyna tak ma. Trochę trenowaliśmy na sztucznej murawie, ale wiadomo że sztuczna trawa różni się od normalnego boiska. To nie jest problem. Głównym naszym problemem jest ta cała sytuacja, pracuje nad tym, żeby chłopcy wychodząc na trening czy mecz nie myśleli o tym co teraz mamy.
W ostatnim meczu to nam się nie udało, bo z sześciu kartek pięć dostaliśmy bez sensu. Było rozżalenie i poddenerwowanie zawodników i musimy nad tym pracować, aby skupić się tylko na grze. Gdy wychodzimy na boisko musimy robić wszystko by wygrać mecz i zapanować nad emocjami., wyłączyć się i mieć świadomość, że ten właśnie mecz jest dla nas najważniejszy. Nad tym właśnie pracujemy.
Jak się Panu obecnie współpracuje z prezesem jak i całym zarządem Rakowa ?
– Ciężko to nazwać współpracą bo tak jak mówię ja jestem od trenowania. Nastały takie czasy, że to ja muszę jeździć i spotykać się z ludźmi, aby pomogli Rakowowi. Zajmuję się pozyskiwaniem sponsorów, a nie trenowaniem. Pewne rzeczy trzeba było przeciąć i pokazać, że można coś w tym kierunku zrobić. Myślę, że to mi się udało.
Wcześniej przecież informowałem niektórych, że znalazłem sponsora, który może pomóc Rakowowi i z tego powodu, żadnych problemów nie będzie miał Raków. Tak jak mówiłem w niektórych mediach, pięć miesięcy czekałem sobie spokojnie aż zarząd umówi się na spotkanie i do tego nie doszło. W końcu, co miałem czekać dalej?! Patrzeć na to, jaką mamy sytuację? Patrzymy na konto, nie mamy pieniędzy, a mamy przecież jakieś swoje zobowiązania, mamy ligę i to trudną, do której trzeba się odpowiednio przygotować a wiadomo, że powietrzem człowiek nie żyje.
Po prostu te podstawowe sprawy musi mieć zagwarantowane i sprawy musiałem wziąć w swoje ręce. Mam nadzieję, że w tym najbliższym tygodniu uda mi się zorganizować spotkanie z tym potencjalnym sponsorem, który wszystko by nam załatwił. Wszyscy byśmy wtedy byli zadowoleni, ale tak się dzieje nie inaczej i moja cierpliwość się wreszcie skończyła. I tak się dziwie, że przez pięć miesięcy czekałem na to, ale ostatni tydzień zmusił mnie do tego, jak decyzja zarządu była taka, że 50% mamy obniżone stypendia. Dlatego trzeba było działać.
Wiadomo, że nazwy sponsora Pan nie zdradzi. Czy mógłby Pan powiedzieć z jakiego regionu jest to firma i jaką dziedziną się zajmuje ?
– To jest firma angielska, która ma przedstawicielstwo w Warszawie. W Polsce poczyniła już dwadzieścia inwestycji. Jest to bardzo poważna firma, potentat w swojej branży. Ja właśnie z nimi rozmawiałem pięć miesięcy temu i zadeklarowali pomoc, gdyby inwestycja w naszym mieście im wyszła. Myślę, że na pewno bo rozmawialiśmy też jakie rzędu pieniądze by to były dla klubu, bo zależy to też od inwestycji i skali inwestycji to spokojnie byśmy się nie martwili o podstawowe rzeczy tylko mogli się skupić na tym co do nas należy.
W ostatnich dniach kontrakt z Rakowem rozwiązał Arkadiusz Świder. Czy ma Pan jakieś poważne sygnały, że tym tropem pójdą następni zawodnicy ?
– Myślę, że nie. Arek miał już tak trudną sytuację, że dojeżdżał do nas, wydawał pieniądze na paliwo, a jeszcze do tego nie dostawał pensji, że nie mógł już sobie na to pozwolić. Ma też na utrzymaniu rodzinę, musiał to przerwać i podjąć taki krok. Na pewno ubolewam nad tym, bo zawsze był jeden więcej do rywalizacji.
Co prawda ostatnio nam dużo nie pomógł, ale jest to chłopak charakterny, który wnosił dużo na treningach. Zobaczymy, następni mówią też o swojej trudnej sytuacji. Nikt z nich nie mówił, że podejmie podobne kroki, żeby teraz się zdecydować na rozwiązanie umowy. Wiemy też, że do końca tej rundy pozostało pięć spotkań, to nie jest wcale tak dużo i myślę, że wytrzymamy.
Dużymi krokami zbliża się przerwa zimowa. Czy w obecnej sytuacji klubu dołączą do drużyny jacyś nowi gracze, czy raczej będą ubytki w kadrze pierwszego zespołu ?
– Trudno mi powiedzieć. Ja kiedyś chciałem tutaj dużo zawodników sprowadzić tutaj z regionu. Jak nie udało się nam pozyskać graczy z ligi okręgowej, czy czwartej ligi bo różne są tutaj kontakty między klubami. Tych zawodników chciałem.
Jak nam się udało sprowadzić Stefańskiego dopiero po półrocznych próbach. Na pewno jest tutaj kilku chłopaków bardzo ciekawych, którzy mogli by nam w drugiej lidze pomóc. Czasami kontakty między klubami nie pozwalają na to, aby kontrakty sfinalizować. Jeśli chodzi o odejścia, to gdy będzie taka sytuacja to większość zawodników będzie chciała szukać nowych klubów i patrzeć winnym kierunku.
Tak już niektórzy mi deklarowali. Nie oszukujmy, się ja sam też mogę nie dać rady. Gdy nie będzie za co żyć, to po co tu się męczyć jak tu będzie tylko męczarnia. Ja próbuje coś robić i rozwiązać jakoś tą sytuację. Bo i sponsora strategicznego szukam jak i drobnych sponsorów. Zaangażowałem się w to, bo czas mi na to pozwala.
Zobaczymy, to jest na razie takie „ wróżenie z fusów”, wiadomo jakby się sytuacja wyjaśniła i wszystko poszło w dobrym kierunku to większość zawodników mogła by tu zostać. Tak jak mówię, na razie to jest tylko gdybanie. My nie wiemy co będzie jutro i nie ma myśleć co będzie za dwa miesiące.
Jak byśmy tak myśleli, to nie mielibyśmy po co wychodzić na niedzielny mecz z Zagłębiem Sosnowiec. Mamy tylko myśleć o tym spotkaniu. Na razie dajemy radę. Dzisiaj byliśmy na treningu, w sobotę też będziemy trenować, w niedzielę będziemy grać i starać się o to, żeby zdobyć punkty.
Czego zabrakło Rakowowi w spotkaniach z drużynami z wyższej półki i jak sytuacja wygląda z wahaniami formy naszych dwóch napastników: Tomasza Stefańskiego i Mateusza Zachary?
– Każdy mecz jest inny i każdy można było inaczej rozegrać. My jesteśmy na tyle dobrą drużyną, że każda ekipa musi się z nami liczyć. Z Radzionkowem mieliśmy swoje sytuacje i mogliśmy strzelić więcej bramek. W Polkowicach było nadmierne zdenerwowanie i wiedzieliśmy jaka jest sytuacja w klubie. Zabrakło nam przede wszystkim konsekwencji i mądrości w grze. W Gdyni graliśmy i operowaliśmy piłką, ale nie byliśmy tacy pazerni, popełniliśmy dwa proste błędy w obronie i przegraliśmy.
Do tej pory na Gdyni nikt nie wygrał, my byliśmy bardzo blisko. W Polkowicach też nie nikt nie zwyciężył, gdy rozmawiałem z trenerem Górnika, to był bardzo zadowolony z tego, że Jego drużyna taki wynik osiągnęła bo Raków bardzo dobrze zagrał. Inaczej się to też odbiera i Ja to inaczej odbieram.
Na pewno nie jesteśmy drużyną, która przegrywa trzy czy cztery do zera. Zawsze decydują te niuanse o tym czy się wygrywa czy przegrywa. Moment zagapienia, przygotowania przed meczem to ma duży wpływ na zwycięstwo czy porażkę. Szkoda, że tych punktów nie zdobyliśmy.
W Polkowicach wygrywamy i mamy trzy punkty do wicelidera, do Zawiszy. Każdy mówi, że Raków jest super. W tej sytuacji w jakiej jesteśmy, My potrafimy takie coś zrobić. Ten mecz przegraliśmy i jesteśmy średniakami albo bliżej dna. Niestety piłka nożna jest brutalna, nie podołaliśmy zadaniu w Polkowicach i jesteśmy teraz tym średniakiem. Widzieliśmy też o co graliśmy bo nas przed tym meczem się skreślało, były osoby która nam ubliżały i się z nas śmiali. My jeszcze nie zginęliśmy!
Myślę, że na jakiś tam drobny szacunek zasługujemy.
Każdy z napastników jest inny. Wiadomo, „ Stefan” na początku wszedł, był bojowo nastawiony, później zmienił stan cywilny co też mogło mieć wpływ. Już ma rodzinę i patrzy a konto, na którym nie ma pieniędzy. To już ma wpływ. Człowiek dojrzewa i jest już odpowiedzialny za to co robi w życiu, jak na razie robi to społecznie. Tomek Stefański jeszcze dodatkowo pracuje, tak to by miał jeszcze większe problemy i tam też trochę czasu poświęca.
Co raz gorzej mu się gra, co raz lepiej go pilnują obrońcy. Rywalizuje z Mateuszem Zacharą, który ma problemy aby dojść do pewnego poziomu i tego ustabilizować. Z drugiej strony „ Zaki” miał swoje problemy. Miał poprawkową maturę i na całe szczęście Ją zaliczył. Miał też swego czasu problemy ze zdrowiem i takie rzeczy mają niekiedy wpływ. Nie ma stabilizacji, w klubie się dobrze nie wiedzie. Gdybyśmy mieli wyniki bo One też dodają pewności chłopakom. My przegrywamy po prostych błędach albo pechowo i jest dodatkowe rozdrażnienie. Ja wierzę w tych chłopaków, że będą grać jeszcze na wyższym poziomie.
Którzy zawodnicy ewentualnie będą pauzować w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec ?
– Na pewno Łukasz Brondel, który ma rękę w gipsie, a za kartki będą pauzować Michał Pietroń i Tomasz Stefański.
Jak obecnie wygląda sytuacja z Arkadiuszem Gołębiem, czy będzie jeszcze grał w Rakowie ?
– Zobaczymy. On miał robione szczegółowe badania, m.in. biopsję mięśnia czworogłowego. W tym tygodniu ma się wszystko okazać. Szkoda go bo to chłopak z charakterem, który nieźle grał głową i dysponował niezłym strzałem. Nie może być na razie z nami.
Czy zastanawiał się Pan nad pozostaniem na dłużej w Rakowie Częstochowa po upłynięciu kontraktu, czy chciałby Pan spróbować wyzwania w innym klubie ?
– Ja bardzo nie lubię zmieniać miejsc. Nie po to tutaj przychodziłem z żoną i z dziećmi żeby od razu stad odchodzić. Ja bym chciał tutaj po sobie coś zostawić dobrego w Rakowie. Prezes do mnie wydzwaniał, żeby wziąć Raków. Ja mówiłem, że pierwszy sezon gramy o utrzymanie, drugi o awans. Minimum na ten okres podpisuję kontrakt, bo chcę się związać na dłużej.
Tak to też nastąpiło. Na razie kontrakt obowiązuje do 30 czerwca 2010 roku. Gdyby było tutaj normalnie to ja mogę podpisać na dwa czy trzy lata. Ja nie jestem typem człowieka, który ugania się za karierą. Kiedyś patrzyłem inaczej na życie, teraz patrzę inaczej. Też dzięki Częstochowie. Tutaj dojrzałem pod tym względem bo wiadomo, że jest to duchowa stolica Polski. Tutaj dużo rzeczy też sobie przemyślałem. Najważniejsza jest atmosfera, chłopaków jest dużo, którzy potrafią grać w piłkę i można z nimi dużo zrobić.
Powiedzmy sobie szczerze, trzeba mieć w klubie poukładane sprawy i unormowane pewne rzeczy. Ja podobnie pracowałem z młodymi chłopakami w Zniczu Pruszków. Znicz dwa razy otarł się o ekstraklasę, na samych transferach trzy miliony złotych zarobił!
Można klub zbudować i można grać w pierwszej lidze!
Co my tu mówimy o pierwszej lidze? Z tymi chłopakami, których ja mam gdybym miał spokój, pewne zapewnienie i obóz to ja wam zaświadczam, że my byśmy się bili i bylibyśmy bardzo blisko awansu! Masz jeden mecz z Polkowicami i wygrywasz go w tej trudnej sytuacji i masz trzy punkty straty do wicelidera!
I przegraliśmy, a tak to bylibyśmy w grze i w takich warunkach!
Gdyby były stworzone lepsze warunki, tak jak to mają te drużyny „ z czuba”, gdy jadą dzień przed meczem na wyjazdy, mają zapewnione podstawowe rzeczy, to na tym polega.
Kluby, które mają problemy finansowe nie grają o awans, tylko o utrzymanie. I to spadają nie raz z hukiem i o dwie klasy, gdy mają takie problemy. Na pewno jak miałbym tutaj zostawać, to musiałbym wiedzieć wcześniej. Na razie nic na to nie wskazuje, że ta umowa zostanie przedłużona bo nie ma na to podstaw: organizacyjnych i finansowych.
Ja też męczennikiem nie jestem, żeby użerać się, jeździć po sponsorach i inne rzeczy robić. Bo jestem sam. Były też inne ustalenia. W sztabie szkoleniowym miał być drugi trener, trener bramkarzy i masażysta na etacie. Na razie jestem tylko z Andrzejem Wróblewskim. Masażysta jest, ale nie na etacie. Czasami przed treningiem, a czasami po treningu.
Jest tutaj utrudnione zadanie. Gdy mówić o awansie, to proszę spojrzeć na Radzionków czy na Zawiszę czy na Sosnowiec jakim budżetem dysponują i co grają.
My staramy im się dotrzymywać kroku. Myślę, że jak by były lepsze warunki, to wtedy nawet gdy teraz jesteśmy bez obozu przygotowawczego to tych punktów moglibyśmy więcej ugrać.
Liczylibyśmy się też w grze o najwyższą stawkę, a tak najbliższe mecze pokażą w którym kierunku pójdziemy. Zobaczymy też jak będzie ta nasza gra wyglądać, bo trenujemy teraz tylko przez 50 minut, aby nie przemęczać chłopaków bo są teraz trudne warunki życiowe i treningowe. Musimy to dozować i wyważać aby dograć do końca tej rundy.
Jak wygląda sprawa z konfliktem na linii Borkowski – Ojrzyński, bo piszą o tym już wszystkie portale internetowe oraz prasa ?
– Ja Gazecie Wyborczej powiedziałem prawdę, że mam sponsora, że mamy obniżone kontrakty o połowę, że niektórzy zawodnicy nie mają co jeść. Gdy ktoś mówi, że to jest nie prawda to pasowałoby zrobić konfrontację, albo się tego dowiedzieć u źródła. Ja się tego nie boję, bo zawsze biorę odpowiedzialność za swoje słowa.
Ktoś mi próbuje wmówić, że Ja szkaluje klub, a Ja mówię tylko prawdę. W jakiej sytuacji My jesteśmy. Ja nie będę mówił, że mamy ekstra i super, gdy My nie mamy co jeść. Od sierpnia nie mamy wypłaty! Ja wiem, że to jest niezręczne i niektórzy odbierają to jako szkalowanie. Mnie po pięciu kolejkach, gdy byliśmy „ w czubie’ i przegraliśmy tylko jeden, pierwszy mecz z różnych powodów.
Nie raz były problemy czy to z boiskiem czy z chłopcami do podawania piłek, to były proste i banalne rzeczy. Ja o tym informowałem zarząd. Mówiłem o tym przez dwa, trzy tygodnie i sytuacja urosła do tego, że trzeba było o tym powiedzieć głośniej.
Po tym, gdy powiedziałem o tym głośniej, to od razu znalazł się i woda do podlewania boiska, i chłopacy do podawania piłek. Ja żadnych zastrzeżeń nie miałem po artykule w gazecie.
Teraz nie będę tuszował czyjejś pracy. Mówię w jakiej sytuacji My jesteśmy, nikt mi tego nie zarzuci, że ja oszukuje, że ja wprowadzam w błąd czy szkaluje klub. Takim jestem człowiekiem i tak mnie wychowano. Nie lubię obłudy i zawsze biorę odpowiedzialność za swoje słowa.
My nie żyjemy w państwie feudalnym, nie jesteśmy niewolnikami i że ktoś nas stawia przed faktem dokonanym, gdy obcina nam pensję o połowę bo tak nie wolno. Ktoś te kontrakty podpisywał i już wcześniej informowałem, że powinniśmy więcej rozmawiać ze sobą, powinien być dialog. Powinniśmy szukać wspólnie wyjścia z tej trudnej sytuacji, a niestety to nie nastąpiło.
Czy to jest normalne, że ja szukam sponsorów? Nie. Mam pozwolenie od zarządu, że szukam sponsorów. Dużo rzeczy jest nienormalnych i ja o tym próbuję mówić. Niestety takie są czasy, gdy huta była głównym sponsorem i to wystarczało. Teraz to już nie wystarcza. Gdy chcemy grać w tej klasie rozgrywkowej to pewne rzeczy muszą był ułożone zdecydowanie lepiej, zaczynając od małych rzeczy, a kończąc na dużych. Myślę, że w końcu trzeba było to powiedzieć. Powinni wszyscy stanąć na wysokości zadania i zrobić wszystko, aby Raków stał się tą marką, jaką ją wielu ludzi postrzega.
Dostaje wiadomości, że pensje są obniżone o 50%, że niektórzy nie mają co jeść. To jest prawda. Możecie popytać zawodników, że Świder rozwiązuje kontrakt bo nie ma za co dojeżdżać. To są przecież fakty. Gdy ktoś mi się zapyta, jaka jest sytuacja to co ja powiem, że jest super? Ja bym był nie fair w stosunku do siebie, bo bym się sam oszukiwał i do chłopaków, za których jestem odpowiedzialny.
Tym bardziej, że ja pewne kroki poczyniłem, żeby sytuacja w Rakowie była dużo lepsza i nie skorzystano z tego. To ja tego nie rozumiem. Po pięciu meczach, gdy mieliśmy jedną przegraną, trzy zwycięstwa i jeden remis to przedstawiono mi aneks do umowy. Gdybym ten aneks podpisał to w każdej chwili można mnie było stąd pogonić. To jest poważne traktowanie? Mnie też każdy może powiedzieć: wyprzyj się tego.
Nie można tak ludzi traktować! Jak ktoś ma inne plany i chce coś dobrego zrobić, to trzeba ze sobą rozmawiać. Mówię:” mamy inna wizję”, to ja nie będę tutaj siedział. Ale jak ktoś wyjmuje jakieś inne rzeczy z rękawa i zadaje cios poniżej pasa to nie ze mną. Ja sobie na takie rzeczy nie pozwolę.
Tym bardziej, że prawda jest po mojej stronie, ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Pracuję najlepiej jak potrafię i wykonuję ten zawód. Gdyby można się było do mnie doczepić, że szkaluję klub to na podstawie oskarżeń o szkalowanie klubu można ze mną rozwiązać kontrakt. Ja nie widzę problemu!
Tylko to nie jest szkalowanie. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje słowa! Nie potrzebnie to tak daleko zabrnęło. To jest nie dobra sytuacja dla naszego klubu. Nie możemy się ciągle pogrążać, ośmieszać albo być nawet poniżanym. Bo trzeba rozmawiać, a nie stawiać ludzi przed faktem dokonanym. Tak na dobrą sprawę, gdy stanowisko klubu jest takie, że obniżają nam pensję o połowę, to każdy z nas w tej chwili jest wolnym zawodnikiem.
Czy czujecie już presję przed spotkaniem z Zagłębiem Sosnowiec i na których zawodników trzeba zwrócić szczególną uwagę ?
– My wyjdziemy na boisko bez kompleksów. Wiemy o co gramy i w jakiej sytuacji jesteśmy. To jest tylko piłka nożna i Zagłębie jest takim zespołem, że każdy zawodnik może być tym kluczowym. Tam jest kilku graczy z doświadczeniem gry w ekstraklasie. Będzie też kilku cwanych, dwóch nawet chciałem sprowadzić tutaj do Rakowa, ale się nie udało. Na pewno jest to dobra drużyna, bo jest na czwartym miejscu i w Pucharze Polski jeszcze daje radę. Naszym zadaniem będzie to, żeby zagrać jak najlepiej i wygrać.
Czy któryś z trenerów oglądał „ na żywo” drużynę Zagłębia Sosnowiec czy tylko z zapisu wideo ?
– Bazujemy tylko na zapisie wideo. Wcześniej mieliśmy człowieka, który jeździł na mecze, robiliśmy cały plan gdzie ma się pojawić i filmować spotkania dokładnie z takich ujęć, jakie my byśmy chcieli. W związku z trudną sytuacją klubu już nie możemy korzystać z jego usług od kilku tygodni.
Oglądamy głównie zapisy wideo i posługuję się też wiadomościami z internetu. Ja bazuje też na opiniach trenerów z innych klubów. Widzieliśmy drużynę Zagłębia Sosnowiec na jednym meczu Pucharu Polski, ale wiadomo Puchar rządzi się swoimi prawami, tam jest inna gra. Dochodzą kartki i inne rzeczy. Na pewno będzie też ważna dyspozycja dnia w niedzielnym spotkaniu i przede wszystkim, kto mądrzej zagra i będzie bardziej pazerny na bramki. Gramy fajnie i pięknie czasami ale zdobywamy też mało bramek i to w tym meczu musimy zmienić.
Bardzo dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali: Przemysław Pindor i Paweł Tyszkowski .