Włókniarz pokonał dzisiaj toruński Apator 53:37. Bez względu na wynik tego spotkania Częstochowianie byli pewni odebrania po meczu brązowych medali. Drużynowym Mistrzem Polski 2004 został zespół Unii Tarnów.
Mecz rozpoczął się od dość niespodziewanego podwójnego zwycięstwa naszych juniorów nad parą M.Jaguś – Ząbik. Kibicom bardzo podobała się postawa braci Szczepaniaków.
Po 6 gonitwach wynik brzmiał 28:8 dla gospodarzy. Jednak już od biegu 7 goście musieli zmienić przełożenia i zaczęli toczyć wyrównaną walkę z Włókniarzem. Najpierw wygrali 4:2 a chwilę potem cieszyli się z podwójnego zwycięstwa. W biegu 10 trener gości zastosował rezerwę taktyczną i w miejsce Tomasza Bajerskiego pojechał Piotr Protasiewicz. Okazała się ona bardzo udana, ponieważ nasz MP Grzesiek Walasek był 4 a jego partner Rafał Osumek 3. Przewaga gospodarzy po tym biegu wynosiła już „tylko” 10 oczek. Bieg 11 i 12 to na zmiane zwycięstwa 4:2 najpierw Włókniarza, a później Apatora. W 13 gonitwie po raz kolejny bardzo ładnie zaprezentował się Michał Szczepaniak. Bardzo dobrze wyszedł spod taśmy i na pierwszym łuku spokojnie poradził sobie z rywalami. Do mety tuż za jego plecami dojechał Rune Holta i po tym biegu było pewne, że Włókniarz tego meczu już nie przegra.
W pierwszym z biegów nominowanych na pierwszym łuku 2 okrążenia upadł Adrian Miedziński, który walczył o punkty z Grześkiem Walaskiem. Na torze pojawiła się karetka, a sędzia z powtórki wykluczył Walaska. Ta decycja spotkała się z dużym protestem kibiców, a przede wszystkim samego zawodnika który „odwiedził” Pana Sędziego w wieżyczce i spędził w niej kilka chwil. Ostatecznie nic nie zdziałał i bardzo niezadowolony opuszczał murawę stadionu.
Ostatni bieg ligowy tego stadionu zdecydowanie należał do Częstochowy. Holta musiał trochę powalczyć z Protasiewiczem ale ostatecznie 5 pkt zapisano na konto Włókniarza.
Po zakończeniu spotkania kibice mogli podziękować zawodnikom za cały sezon i wspólnie z Nimi cieszyć się z tegorocznych sukcesów. Włókniarz odebrał swoje brązowe medale. Na zakończenie odbył się pokaz sztucznych ogni.
Mimo, że mecz był o „pietruszkę” i nie stał na wysokim poziomie to naprawdę warto było się wybrać na Olsztyńską i podziękować żużlowcom, za wszystkie chwile radości które nam w tym sezonie sprawili. Nie było obiecanego podpisania kontraktu z obcokrajowcem, miejmy jednak nadzieje ze jeszcze dużo przed nami…