Im dłużej na coś czekasz, tym lepiej to smakuje. Krzysztof Kułak zdobył pas międzynarodowego mistrza federacji KSW w wadze średniej. Po okupionym kontuzjami zwycięstwie nad Vitorem Nobregą „Model” nie rozstawał się z upragnionym pasem.
Krzysztof Kułak przed galą zapowiadał show i słowa dotrzymał. Gdy kibice czekali aż wyjdzie do ringu tak jak inni zawodnicy, nagle w Spodku pojawił się wóz pancerny. Z niego wyskoczył Kułak, a utwór noszący jego nazwisko na żywo grał ma zespół CowdeR. po takim początku musiało być dobrze, i było!
Kułak perfekcyjnie realizował zaplanowaną taktykę. Skutecznie bronił się przed wejściami w nogi i punktował rywala w stójce. Próbował też obaleń i wyraźnie dominował. Pod koniec walki Nobrega dostał żółtą kartkę. Znany z brudnych zagrywek Brazylijczyk został ukarany za notoryczne uderzenia głową w parterze.
„Model” wyraźnie dominował przez większą część walki i choć wiele jego ciosów blokowała garda Nobregi, to jednak wiele z nich dotarło do celu. Kułak miał też moment kryzysu w II rundzie, gdy po trochę zbyt spontanicznej próbie obalenia znalazł się w niekorzystnej pozycji. Mógł jednak odpocząć, gdy sędzia nakazał zatrzymać krwotok u Brazylijczyka.
Werdykt sędziów mógł być tylko jeden, a rozanielony Kułak przyjął go wybuchem radości. Zasłużył na ten pas nie tylko w tej walce, ale także za całą swoją karierą. Jeszcze po gali z dumą dzierżył pas. Niestety mocno przy tym utykał, bo doznał kontuzji więzadła krzyżowego, a opatrunek miał także na ręce.