Oto co po zakończeniu niedzielnego spotkania mieli do przekazania za naszym pośrednictwem uczestnicy piłkarskiego spotkania.
Krzysztof Knychała (trener MKS Nielby Wągrowiec): Wiedzieliśmy z opowieści innych, że zespół Rakowa gra bardzo fajną i dynamiczną piłkę. Nastawialiśmy się tutaj na kontratak. Po tej pierwszej połowie, gdyby ktoś mi powiedział że wywieziemy stąd remis to brałbym to w ciemno. Sytuacja przy przewadze i dobrze broniącym moim bramkarzu Jacku Wosickim zrobiła się taka, że w 87 minucie prowadziliśmy 2:1.
Z tych kontrataków wyprowadzamy kolejny, tym razem już z naszej połowy. Wychodzi napastnik i zagrywa do pustej bramki. Prawdopodobnie wtedy mecz mógł się zakończyć 3:1, gdyby nie spalony w tej sytuacji. Wtedy byśmy gdybali, czy to jest sprawiedliwe czy niesprawiedliwe. Nie mogę tego nie powiedzieć, że zespół Rakowa miał przez cały mecz przewagę. Były momenty wyrównanej gry. Tak się zdarza, że jeśli nastawiamy się na kontratak, to wtedy oddajemy inicjatywę.
Muszę przyznać, że po chwili ochłonięcia po tym meczu jesteśmy zadowoleni bo Raków to jest faktycznie dobry zespół. Gratuluję tutaj trenerowi. Myślę, że będzie on coraz lepiej się rozwijał. Można było nawet „fuksem” ten mecz wygrać.
Jerzy Brzęczek (trener Rakowa Częstochowa): Patrząc na przebieg całego spotkania można się przekonać jak piłka jest nieobliczalna. Dlatego wszyscy Ją kochamy do końca wszystko jest możliwe. Sytuacje, jaki my stwarzaliśmy nie kończyły się zdobyciem goli ale się mściły w tym spotkaniu. Ja gratuluję chłopakom, że mimo iż dwukrotnie przegrywaliśmy w tym meczu to walczyliśmy do końca. Emocji było bardzo dużo i dodatkowo to rozgrzało naszą publiczność, mam tu na myśli ostatnie dwadzieścia minut. Dzięki temu wszystkiemu czuliśmy się jak nie na boiskach drugoligowych.
Dziękuję całej drużynie, za serce i za mądrą grę i walkę do końca. Ja mam nadzieję, że pomimo tych wszystkich trudności będziemy do siebie ludzi przekonywać aby nam pomagali w budowaniu silnej drużyny oraz klubu.
Rafał Leśniewski (zawodnik MKS Nielby Wągrowiec): Wynik remisowy na pewno musimy zawdzięczać naszemu bramkarzowi bo w pierwszej połowie sam wybronił sytuacje z których powinny paść bramki. Mieliśmy z naszej strony poprzeczkę. Gdy się stwarza cztery dogodne sytuacje i to na wyjeździe to nie można strzelić tylko dwóch goli.
Uważam, że z tego co najmniej trzy bramki powinny wpaść. Jeżeli mogę pochwalić zespół Rakowa to jest to najlepiej grający zespół w tej lidze piłką. Zespół bardzo poukładany i zdecydowanie najlepsza drużyna z jaką graliśmy w tym sezonie. W tej lidze już strzeliłem trochę goli (21. przyp.red) i na pewno nie łatwo jest tyle strzelić. W pierwszym sezonie było łatwiej, nie miałem wtedy tych bramek tak dużo i jeszcze obrońcy nie zwracali tak uwagi na mnie.
Teraz jest z tym strzelaniem może trochę gorzej, aczkolwiek też w tej rundzie wpadło ich chyba dziewięć a w tamtej bodajże dwanaście. Myślę, że nie jest źle. Każdy chciałby, podobnie jak Ja grać z drużynie mistrza Polski ale patrzę na to chłodnym okiem. Wiem, że umiejętnościami swoimi jeszcze tam nie dorastam. Zobaczymy, może uda mi się gdzieś pójść ale na razie patrzę na to wszystko ze spokojem.
Myślę, że podobne imprezy jak ta na stadionie Rakowa pomaga w odbudowie klubu. Gdy gra się przy tak dużej publiczności. Uważam, że przy takim dopingu jak był dzisiaj to naprawdę fajnie się gra. Widać było po chłopakach z Częstochowy, że bardzo chcieli ten mecz wygrać. Na pewno takie inicjatywy pomagają w odbudowaniu klubu.
Paweł Kowalczyk ( piłkarz Rakowa Częstochowa): Uważam, że mecz z Nielbą Wagrowiec powinniśmy zasłużenie wygrać. Do przerwy żeśmy nie wykorzystali trzech, czterech sytuacji do strzelenia goli. Po przerwie się to zemściło. Goście strzelili na 1:0 ale wynik żeśmy gonili. Chwała nam za to, że ten mecz udało się zremisować w ostatniej minucie na 2:2. Myślę, że taka impreza jak ta niedzielna pomoże w odbudowaniu Rakowa. Jest to jakiś zalążek do lepszego Rakowa i oby tak dalej.
Na ten mecz z Nielbą nie trzeba było się specjalnie mobilizować. Ludzi przyszło sporo i to dla nich zagraliśmy. W ostatnim meczu chcieliśmy się jak najlepiej pokazać przed własną publicznością i stało się tak jak się stało. Tylko zremisowaliśmy to spotkanie.
Nie myślimy jak na razie o piłkarskich wakacjach. Do zakończenia sezonu pozostał jeden mecz i teraz na nim się koncentrujemy. Później będzie czas na urlop i wtedy będziemy myśleć co będzie dalej.
Mateusz Zachara ( zawodnik Rakowa Częstochowa): Standardowo byliśmy drużyną lepszą, dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Moje sytuacje nie zostały wykorzystane. Gdybym strzelił na początku jakąś bramkę to worek na pewno by się rozwiązał. Myślę, że od razu byśmy zdecydowanie wygrali.
Tak jest w każdym zespole, gdy się strzeli bramkę to się od razu lepiej gra. Jeśli My nie strzelimy a przeciwnik nam strzeli to wtedy My dołożymy tą „firanę”. Na pewno fajnie, że dużo ludzi przyszło i było ich tak wielu na trybunach. Szkoda, że nie z samego siebie na mecz przyszło tylu ludzi. Gdyby na każdym naszym spotkaniu było tylu kibiców, to byłoby naprawdę świetnie. Na razie mam ważny kontrakt w Rakowie i tutaj zostanę.