Niedzielny pojedynek Włókniarza Częstochowa ze Stalą Gorzów wciąż pozostaje obiektem dyskusji. Wielu zastanawia się co mogło stanowić przyczyny porażki „Lwów”. Z pewnością zabrakło punktów Jonasa Davidssona i Taia Woffindena.
Po tym jak Jonas Davidsson stał się bohaterem meczu w Zielonej Górze oczekiwania wobec niego znacznie wzrosły. Nic dziwnego, gdyż w meczu Falubaz – Włókniarz zdobył aż siedemnaście punktów. Pojedynek z Caelum Stalą Gorzów nie był już tak udany dla Szweda. O przyczynach jego niższej zdobyczy powiedział trener Jan Krzystyniak – Davidsson w Zielonej Górze robił furorę i pierwsze dwa starty w tym meczu startował na tym samym sprzęcie co wtedy. Mógł być pewny tego motocykla, który dał mu świetny wynik w poprzednim spotkaniu. To właśnie pokazuje różnicę torów, na jednym dane rozwiązania sprawdzają się, a na drugim nie. Jonas zdecydował w trakcie zawodów, że przesiądzie się na drugi motocykl, dzięki czemu zaczął odrabiać swoje stracone punkty.
Od początku tegorocznych rozgrywek zmartwieniem częstochowskich kibiców jest ich zeszłoroczne objawienie – Tai Woffinden. Swoją tegoroczną postawą nie przypomina on tego zawodnika, który wypracował sobie zaufanie działaczy oraz sympatię kibiców – Od samego początku sezonu brakuje nam tego punktu drużyny. Gdyby ten zawodnik prezentował swoją zeszłoroczną formę, to niektóre przegrane spotkania mogłyby ułożyć się na naszą korzyść, nawet z tak mocnym Gorzowem. W dalszym ciągu czekamy, choć robi się już późno. Za nami osiem spotkań, a jego forma wciąż jest taka jak w pierwszym meczu – dodaje trener.
Problemem Włókniarza Częstochowa jest też nierówna jazda zawodników – Nasi zawodnicy nie potrafią utrzymać równej formy. W jednym meczu ktoś jedzie skutecznie, potem w drugim zawodzi, albo po dobrym początku zawodów gorzej jest w drugiej części. Na pewno tragedii jeszcze nie ma – zakończył.