W Częstochowie na sport przeznacza się śladowe ilości pieniędzy – ok. 2% budżetu. Inni przeznaczają na ten cel nawet 10% środków. W naszym budżecie na sport znalazło się tylko 15 milionów złotych, gdy na przykład w Kielcach ponad 46 milionów, Gdyni prawie 43 miliony złotych, a w Toruniu nawet 67 milionów!
Miasta stać na finansowanie sportu amatorskiego, świetnie działają uczniowskie i środowiskowe kluby sportowe. Wsparcie otrzymują kluby zawodowe, które podpisują z magistratem wieloletnie umowy, na podstawie których mogą tworzyć wspólną strategie promującą miasta (Lech Poznań, Resovia Rzeszów, VIVA Targi Kielce).
Kuriozalne wręcz jest to, że środki które nasze miasto przekazuje klubom jako dotacje, wracają z powrotem do kasy miasta. Jest to haracz za wykorzystanie miejskich obiektów przez kluby. Na nich trenują i rozgrywają swoje mecze, na które przychodzą częstochowscy kibice. Poborcą haraczu jest MOSIR-u, którego jednym z głównych zadań jest zarabianie na częstochowskich klubach.
Mechanizm jest taki. Rada miasta przeznacza na wsparcie szkolenia młodzieży w Rakowie 250.000 złotych, po czym MOSIR wystawia fakturę na taką lub nawet wyższą kwotę za korzystanie z miejskiego obiektu! Z prostych wyliczeń wynika, że Raków z budżetu na szkolenie pieniędzy nie dostaje w ogóle! Taka sytuacja dotyczy wszystkich klubów, zarówno tych zawodowych, jak i amatorskich. AZS Częstochowa na promocję miasta otrzymał 450 tysięcy brutto, z czego ponad 220 tysięcy musiał zapłacić za korzystanie z hali. W całej Polsce miasta wynajmują obiekty klubom sportowym za przysłowiową złotówkę. Tam procedury są zgodne z Regionalną Izbą Obrachunkową.
Przyglądając się działaniom władz Częstochowy w dziedzinie sportu widać jedno. Nikt nie przygotował żadnej koncepcji współpracy z klubami zawodowymi, polityki wspierania klubów uczniowskich, rozgrywek amatorskich, inwestowania w nowoczesne obiekty sportowe, w dzisiejszych czasach wręcz niezbędne do normalnego funkcjonowania miasta. Finansowanie sportu dziecięcego i młodzieżowego jest wręcz obowiązkiem. Ma to ogromne znaczenie wychowawcze. Sport odciąga szczególnie chłopców od pokus, które później są nieszczęściem każdego zdrowego społeczeństwa. (alkoholizm, drobne przestępstwa kryminalne – kradzieże, pobicia a nawet gwałty).
Dobrych przykładów nie trzeba szukać daleko. W 25 tysięcznym Lublińcu funkcjonują trzy Orliki, czyli tyle samo co w 10-krotnie większej Częstochowie. Władzom tego miasta udało się wygenerować środki na ten cel nie niszcząc przy tym finansów miasta.
Osoby odpowiedzialne za sport, muszą posiadać wiedzę jak profesjonalnie zarządzać środkami przeznaczonymi na ten cel. Za ten kawałek odpowiadać powinni nie tylko byli sportowcy, ale profesjonaliści od marketingu sportowego. Ludzie którzy posiadają wiedzę na temat funkcjonowania i budowy nowoczesnych obiektów sportowych.
Niestety w Częstochowie nikt na ten aspekt nie zwraca uwagi. Sportem rządzi MOSIR, którego głównym zadaniem jest w terminie wystawić fakturę za korzystanie z miejskich obiektów. Zresztą musi i nie ma wyjścia. Za rządów Tadeusza Wrony tak ustalono, i dotąd nikt tego nie zmienił. Czas najwyższy, żeby radni i przyszłe władze miasta to zmieniły.
zródło: www.dziennikczestochowski.pl