Adam Rajkowski zdobył 21 punktów i pokazał, że brak rasowego centra może być problemem częstochowian. Za to Tomasz Nogalski przypomniał kibicom, że takiego strzelca u nas w zespole próżno szukać. Księżak Łowicz wygrał z Politechniką Częstochowską 76:62.
Dobrze znany pod Jasną Górą duet A.R.+T.N. zdobył aż 36 punktów. Rajkowski 21 oczek zdobył głównie dzięki skutecznej grze pod koszem, a Nogalski 9 z 15 punktów ustrzelił zza przesuniętej na 6,75 linii rzutów za 3. Snajper rodem z Częstochowy chyba tej zmiany nie odczuł, bo piłka siedziała mu jak za dawnych lat.
„Nogal” mógł się czuć jak u siebie, bo prawda jest taka, że kibice mogą dziś z rozrzewnieniem wspominać stare dzieje, gdy przed przyjazdem do Świętego Miasta z porażką mógł liczyć się każdy 1-ligowy klub. Dziś każdy klub II ligi będzie chciał z Hali Polonia wywieźć zwycięstwo. Nogalski i Rajkowski zmierzyli się z drużyną zupełnie odmienną niż te ekipy, w których kiedyś grali. Pan Tomasz mógł przynajmniej powspominać stare dzieje z Michałem Saranem, który zagrał w barwach Politechniki po raz pierwszy w tym sezonie.
To jednak nie skrzydłowy, a zarazem trener koszykarek Drometu, zasłużył na ciepłe słowa. Na pochwały załapie się Marcin Bluma, który wyrasta na lidera zespołu. Oby tylko ten zawodnik równie dobrze zagrał 10 października w meczu ze Śląskiem Wrocław. W tym legendarnym klubie Bluma przecież terminował w zespole juniorów.