Nowy sezon ligowy Plus Ligi nie rozpoczął się zbyt dobrze dla częstochowskich siatkarzy, którzy na inaugurację na własnym parkiecie ulegli podopiecznym Waldemara Wspaniałego 2:3. O spotkaniu i przyczynach porażki po meczu mówił środkowy akademików Łukasz Wiśniewski.
Pierwszy mecz w nowym sezonie, niezbyt dla Was udany. Jak ocenisz to spotkanie?
Na pewno cieszymy się, że zdobyliśmy chociaż ten jeden punkt, ponieważ zdobywanie punktów w każdym secie przychodziło nam z dużym wysiłkiem. To zawodnicy z Bydgoszczy prezentowali się lepiej, dlatego gratulacje dla nich. Nie ukrywam, że na pewno mieliśmy lekką presję grając pierwsze spotkanie u siebie, bo chcieliśmy za wszelką cenę wygrać. To inauguracja, pierwszy mecz i na pewno dobrze jest rozpocząć od zwycięstwa. Niestety nie udało się, ale nie zwieszamy głów. Przed nami kolejne treningi i następne spotkanie.
Pierwszy set była dla Was udany, w drugim również gra układała się dobrze pomimo przegranej końcówki, a co się stało w partii numer trzy?
Ciężko powiedzieć. Wydawało się, że to wygramy. Może to wynik zbyt dużej dekoncentracji. Kilka piłek zbyt łatwo nam wpadło i stąd taki wynik.
Co Twoim zdaniem było główną przyczyną porażki w tym spotkaniu?
Ciężko tak naprawdę powiedzieć. Każdy w jakimś stopniu ponosi za to winę, przegrał cały zespół. Były momenty dobrej gry, a za chwilę po dwóch, trzech akcjach wszystko nagle siadało. Musimy jeszcze nad tym popracować.
Dużym zagrożeniem w drużynie Delecty była dla Was Anti Siltala. Nie podciął Wam skrzydeł, takimi akcjami jak chociażby ta z piątej partii, gdzie leżąc na dziewiątym metrze przebił nogą piłkę na Waszą stronę, a potem straciliście punkt?
Wydaje mi się, że nie. Naprawdę zawodnicy z Bydgoszczy dobrze zagrywali i to trzeba im oddać. Martin Sopko poszedł na zagrywkę i w tie break`u zdobył serią 4 punkty. To właśnie zagrywką najbardziej nas postraszyli.