Pierwsza porażka MAD MAX-u

Stało się, pierwsza przegrana. Wszyscy, którzy co najmniej od ponad roku źle nam życzyli mogą spać spokojnie. Miałem nie pisać o dzisiejszym meczu, koledzy z drużyny powiedzieli, że nie warto wspominać o jednej sprawie : ) . Przepraszam Was chłopaki, ale nie miałem nic do roboty ;), przynajmniej będziecie mieli co czytać.

Chcieliśmy jeszcze raz pogratulować drużynie z Kamienicy Polskiej. Można było napisać Pawłowi Gałce, Dominikowi Barszczowi i spółce, ale to oczywiście nie byłoby zgodne z prawdą, bo na ten wynik zapracował cały zespół. Byliście dzisiaj lepsi, tego nie zamierzamy podważać.

Na mecz drużyna MAD MAX przyjechała bez kilku zawodników. Zabrakło oczywiście Michała Nalewajki, nie stawił się na mecz Radek Tomzik i Mateusz Tomżyński, na mecz nie zabraliśmy także gimnazjalistów (wiedząc o sile przeciwnika). To osłabienie w naszych szeregach było widoczne od pierwszego gwizdka. Kamienica z tego co widziałem raczej w pełnej obsadzie.

Pierwsza kwarta sprowadziła MAD MAX szybko na ziemię. Udane akcje po szybkim ataku, walka pod tablicami w wykonaniu zawodników z Kamienicy, wybiła drużynie gości koszykówkę z głowy. MAX ograniczył się tylko do akcji rzutowych z dystansu, co przy katastrofalnej skuteczności i bez zbiórki nie mogło się dla nich dobrze skończyć. Koniec kwarty 22-11 dla Kamienicy.

Druga kwarta wyglądała trochę lepiej w wykonaniu MAXa, ale lekcja koszykówki jeszcze się nie skończyła. Gospodarze widząc ich bezradność grali „swoje” kończąc udanie akcję za akcją. W ataku MAX ustawił grę na indywidualne zagrania swoich poszczególnych graczy, dodatkowo przy ostrej grze licząc na faule przeciwnika , co nie zdało egzaminu. Ich obrona, tak jak w pierwszej kwarcie „każdy swego” była w tym meczu demolowana przez Kamienicę do końca drugiej kwarty. Brak pomocy w obronie, bezradność w walce pod tablicami doprowadziły do tego, że z końcowym gwizdkiem pierwszej połowy gospodarze schodzili z przewagą 12pkt.

Trzecia kwarta to całkowite odrodzenie się drużyny MAD MAX, wynik 14-6. Ładniak jednocześnie przebywając na parkiecie i prowadząc zespół MAXa obudził się jako opiekun : ) i zmienił ustawienie w obronie na krycie strefą (celowo nie piszę jaką), co spowodowało zupełnie inny przebieg meczu. W ataku goście nadal grali bardzo słabo, ale solidna gra w obronie pozwoliła na odrobienie strat. Kamienica, co było zaskoczeniem dla MAXa nie radziła sobie już tak dobrze w ataku. Proste straty, mniej udanych akcji pod koszem doprowadziła do zdobycia małej zaliczki punktowej.

Czwarta kwarta podobnie jak druga prawie remisowo, 19-17 dla gości. Każda akcja z jednej i z drugiej strony przychodziła po sporych zapasach. Gra całkowicie na kontakcie już nie sprawiała chyba nikomu przyjemności, przypominała bardziej zadymę niż koszykówkę. Przypadek rządził na parkiecie. Kolejno zawodnicy gospodarzy i gości lądowali na parkiecie przy zamkniętych oczach obsady sędziowskiej. Brak gwizdka „sędziego” był automatycznie „oddawany” w prezencie dla pokrzywdzonych w następnej akcji i tak w dwie strony. Doprowadzało to momentami do śmiechu i przekleństw gospodarzy, gości i kibiców. Tak jak od pierwszej kwarty meczu nie było odważnego by zapanować nad tym cyrkiem.

Ogólnie mecz był małą bitwą w przyjaznej atmosferze. Dobrze, że natrafiło na dwie walczące drużyny, które się lubią od dawna i nie groziło między nimi do bijatyki. Ciekawi jesteśmy reakcji gdyby było inaczej. Trzeba przyznać, że „sędziowie” nie zdecydowali o wygranej Kamienicy i przegranej MAXa, tylko momentami chyba chcąc zaznaczyć swoją obecność przeszkadzali nieprzemyślanym gwizdkiem. Natomiast jego brakiem (w myśl przepisów to też decyzja – ale czy zawsze dobra?)wprowadzali totalny chaos. Kamienica od początku dyktowała warunki i to, co wywalczyli w pierwszej połowie wystarczyło tego dnia na wygraną. Problem raczej leżał w tym, że szanownej obsadzie „sędziowskiej” tego dnia chyba się nie chciało pracować. Celowo napisałem pracować, bo jedynymi osobami dostającymi wypłatę w tej nieistniejącej na mapie polskiej koszykówki lidze są oni. To, że nikt się z naszą ligą nie liczy nie oznacza, że trzeba olewać. Panowie, jak Wam się nie chce trzeba powiedzieć na początku meczu. Totalną klapą i wstydem było jak gość w goglach na nosie „sędzia piszący protokół” nie zaliczył naszej drużynie zdobytych punktów pod koniec kwarty. Jakie było wielkie rozczarowanie chłopaka rzucającego swoje pierwsze punkty w sezonie, gdy się okazało, że ich nie ma zapisanych w protokole. Dobrze, że znalazł się uczciwy kibic gospodarzy trzymający na kolanach tablicę wyników i upomniał szanownego znawcę matematyki. DZIĘKUJEMY. Co do zapisanych przewinień, to tylko przykład: z naszej strony zawodnik miał na koncie cztery faule, a zapisane tylko dwa. Przewinień przeciwników nie policzyliśmy bo i tak już by to nic nie dało. My, zawodnicy produkujemy się przez cały sezon i chcemy grać dla przyjemności, dzisiaj została nam ona odebrana. Płacimy Wam za to, by nie tylko mecz był rozgrywany zgodnie z obowiązującymi przepisami, ale by każdy z nas zawodników wrócił do domu zdrowy. Choć to zabawa, to momentami gdy góruje ambicja gramy na poważnie i w ferworze walki dochodzi do ostrego kontaktu. Jesteście po to, by nad tym zapanować. Może to dla kogoś naiwne, ale jak gra w koszykówkę w wykonaniu obu ekip wygląda jak zapasy, to do czego nam jesteście potrzebni. Wam nie grozi kontuzja, bo kto uderzy sędziego. Przez kilkanaście lat trenując judo prałem się na matach i tam był podobny kocioł : ). Dzisiejszego dnia z Waszej strony czegoś brakowało: chęci, odwagi, umiejętności podejmowania prawidłowej decyzji w odpowiednim czasie. Lepiej sami sobie odpowiedzcie co było powodem olania zeszłorocznych finalistów. Chyba w dalszym ciągu dla naszych arbitrów najważniejszą sprawą jest tzw. mechanika sędziowania, a nie bycie sprawiedliwym rozjemcą. Jeden z obecnych dzisiejszego dnia sędziów w tamtym sezonie na forum był nawet gotów, nam czarnoleskim rzeźnikom sędziować na trzeciego za free, to jest aktualne?

Cyt.
„Panowie, którzy tak krytykujecie pracę sędziów, pewnie gracie już przez wiele długich lat i myślicie, że znacie się na przepisach, proponuję posędziowanie jakiegoś meczu ligi szkolnej lub jakiegoś sparingu. Z tego co widzę, to Wy po prostu chcecie, żeby sędziowie sędziowali tak jak Wy widzieliście daną sytuację i przez to tak dyskutujecie z sędziami, a przecież jedną sytuację z różnych miejsc na placu inaczej można zinterpretować! Pamiętajcie o tym, że brak gwizdka też jest decyzją – cytat z interpretacji przepisów. Czyli sędzia nie używając gwizdka też podejmuje decyzję (o tym pewnie nie wiedzieliście i myślicie cały czas, że jesteśmy ślepi). Nie każde zetknięcie też jest faulem. Odnośnie kasy za mecze, to uwierz mi człowieku, że większość z nas robi to, bo po prostu lubi, a nie dla pieniędzy (oczywiście jakieś pieniądze za to dostajemy, ale nie są to sumy rzucające na kolana). Jakiś czas temu była mowa o tym, żeby również trenerzy, powinni brać udział w szkoleniach przedsezonowych, bo mam wrażenie, że większość z nich nie zna się na przepisach i wiele sytuacji kontrowersyjnych właśnie wynika z nieznajomości przepisów (nie wspominając już o zawodnikach). Do graczy Mad-Maxa, proponuję panowie, żeby Wasze mecze organizowane w Czarnym Lesie były sędziowane przez 3 sędziów (o ile zgodzi się OZKosz i Kolegium Sędziów), ja sam jako trzeci obiecuję zrzec się honorarium:)”
napisane przy wynikach X kolejki z dnia 14.01.10, godz. 20:51

To nie był mecz na naszej sali w Czarnym Lesie, ale to chyba nie miejsce jest ważne, by dobrze wykonywać obowiązki sędziego?

Co do wysyłania trenerów i zawodników na kursy sędziowskie, już zaliczone.
Pewnie zaraz usłyszę, że czemu nie biegam z gwizdkiem. Proste, bo przede wszystkim wolę grać i to za darmo, a nie robić z siebie ważniaka za 70 zł.

Inteligentny załapie w mig o co chodzi, ciemniak odbierze to za tłumaczenie porażki. Na wstępie zaznaczyłem co było powodem przegranej, dobra gra Kamienicy, słaba MAXa.

Po meczu w protokole sędziowie „umywając ręce” napisali notkę, że zachowaliśmy się skandalicznie. Powiem na moim przykładzie, że rzeczywiście zachowanie było chamskie. Szkoda tylko, że nie dopisali, dlaczego tak nasz zespół eksplodował. Momentami w czasie meczu zachowanie innych zawodników i kibiców było podobne. Nie mamy zakodowanego chamstwa, żaden z nas idąc ulicą nie obraża przechodnia bez powodu, każdy ma jakieś granice. To jak zareagowaliśmy było wymuszone błędnymi decyzjami w dwie strony. Kamienicy „zepsuto” zasłużoną wygraną, bo momentami zanosiło się na 40 pkt pogrom Czarnego Lasu. Natomiast Siwy i reszta po raz kolejny byli traktowani zgodnie z zasadą, że ich można obijać ze wszystkich stron, bo są tacy „dobrzy”, że im nie grozi kontuzja, a mecz i tak wygrają. Jak zawodnik traktowany jest z szacunkiem to sędziego nie obrazi, nawet po przegranym meczu. Sędziowie są dla zawodników, a nie odwrotnie . Dla kogo jest to zarobek, a dla kogo ma to być przyjemność.

Piszę i mówię co myślę, bo jestem szczery do bólu, jak się komuś nie podoba i woli by go obgadywać za plecami, trudno. Ja tak nie robię, pewnie dlatego narobiłem sobie następnych wrogów. Jestem autorem w/w tekstu oraz z racji tego, że zostałem wybrany przez zawodników trenerem odpowiadam sam za wszystko, także za dzisiejsze zachowanie drużyny. Jak ktoś ma życzenie leczyć swoje kompleksy itp. proszę na mnie to zrobić, a nie na zespole.

Kamienica Polska – MAD MAX 63 – 61 (22:11, 18:17, 6:14, 17:19)

Kamienica:
Gałka Paweł 22pkt, Ujma Przemysław 16pkt, Barszcz Dominik 11pkt, Borycki Łukasz 6 pkt, Ciejpa Radosław 5 pkt, Tańczyk Kamil 3pkt

MAD MAX:
Morawski Piotr 23pkt, Piech Robert 15pkt, Olejnik Rafał 12pkt, Skowron Tomasz 4pkt, Ładniak Mikołaj 4pkt, Flasiński Grzegorz 2pkt, Serwiak Tomasz 1pkt

Autor: MAD MAX – Mikołaj Ładniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *