Sędziowie, ach sędziowie

W związku z kolejną dyskusją na temat sędziowania naszej Okręgowej Ligi Koszykówki, postanowiłem się pochylić nad tym tematem. Ile osób tyle spojrzeń, a w każdym jest trochę racji.

Jako były-niedoszły sędzia rozumiem moich starszych kolegów, którzy gwiżdżą na częstochowskich parkietach. Sala w Kamienicy Polskiej jest tak mała, że nawet gdy sędziowałem tam gimnazja, to było ciasno. Gdybym wynajął ją z kolegami, to na pewno nie gralibyśmy na niej 5na5, bo nie ma tam na to miejsca. Jako stolikowy pisałem protokół na kolanie i też niewiele widziałem. Mówienie o szukaniu prześwitów, czy odpowiedniej mechanice to w tym przypadku abstrakcja.

Z drugiej zaś strony doskonale rozumiem narzekających zawodników. Z przykrością muszę stwierdzić, że zbyt często widziałem sędziów, którzy przechodzą obok meczu. Potrafią sędziować, ale tego nie robią. Nie wiem czy wpływ miała na to słabsza dyspozycja dnia, czy też zmęczenie rutyną, ale widywałem takie sytuacje nieraz. Te same sale, ci sami zawodnicy, te same uwagi, komentarze, wyzwiska itp. Po trzech sezonach miałem tego dość, a nawet nie doczłapałem się do sędziowania w OLK. Dlatego rozumiem, że można mieć dość. Jeśli jednak ktoś decyduje się na sędziowanie w lidze, to powinien zawsze dawać z siebie 100%.

Zawodnicy mają podejście konsumenckie. Płacą, więc wymagają. Składają się na grę w OLK, a opłacenie sędziów to znaczna część klubowej kasy na sezon. Płacą, więc mają prawo narzekać. I narzekają. Często zbyt ostro, często bezpodstawnie, ale sędzia ma być jak kryształ. Opanowany i ze spokojem tłumaczący swoją decyzję językiem przepisów. Tyle w teorii, bo w praktyce wygląda to inaczej. Zbyt często w sytuacji, gdy rozmawia jeden sędzia i jeden zawodnik słychać tłumaczenie „to nie ja, to kolega”. Sędziujemy w duecie i pracujemy razem, więc odpowiedzialność bierzemy zawsze na siebie lub staramy się tłumaczyć kolegę. Taka to już psia robota, że jak jeden wystawi tyłek, to obrywają obaj. Z tym trzeba się jak najszybciej oswoić.

Sędziowie są różni, są lepsi i są gorsi. Każdy ma swoje wady i swoje zalety. Ja daleki byłem od ideału, ale przynajmniej zawsze się starałem sędziować na maksimum możliwości. Sędziując często po kilkanaście spotkań w tygodniu zdarzało się mieć słaby dzień. Raz nie odgwizdałem ani jednego błędu kroków w meczu ALKCH, co jest wręcz niemożliwe. Po meczu potrafiłem jednak przeprosić obu trenerów. Słabszy dzień i tyle. Niestety, ale niewielu kolegów potrafi to zrobić. Rozmawiajmy ze sobą jak ludzie. Częstochowską koszykówkę od lat tworzą te same osoby i wiem, że wszyscy się znają, choć nie wszyscy się lubią. Nie skaczmy sobie jednak do gardeł, tylko rozmawiajmy. Prywatne animozje zostawmy przed wejściem na salę.

Rozumiem, że nie jest rzeczą przyjemną wysłuchiwanie inwektyw. Zwłaszcza, że grają w tej lidze osoby impulsywne, które mocno przesadzają. Trudno się przyzwyczaić, że osoba, która prywatnie jest w porządku, w trakcie meczu jedzie od skurwysynów. Sędziowanie w Czarnym Lesie nie należy do przyjemności nawet na etapie gimnazjów, więc co dopiero w OLK. Jednak wyższy poziom, większe wynagrodzenie i większe wymagania. Tak to działa. Zawsze traktowałem siebie jako pracownika obu grających drużyn. Nawet jeśli sędziowałem za 15 złotych. Nie podoba się? To nie sędziuj.

Co do młodych sędziów. Sam doskonale wiem, że osoba po kursie nie nadaje się do sędziowania OLK. Mając już roczne doświadczenie sędziowałem kiedyś sparing AZS WSZ – Jura Park. Skończyło się katastrofą. Tak dużą, że po meczu ze wstydu nie wziąłem pieniędzy. Dowiedziałem się przynajmniej, jak wielka jest różnica pomiędzy gwizdaniem nawet najlepszym liceom, a gwizdaniem dorosłym facetom. Może gdybym został w Częstochowie, to dziś sędziowałbym już OLK, ale wiem, że potrzeba wiele pracy nad sobą i zebrania odpowiedniego doświadczenia. Trzeba też oswoić się z presją, bo nawet w rozgrywkach szkolnych i amatorskich każdy gra o mistrzostwo świata, a jak przegrywa, to głównie przez sędziego.

Z drugiej strony, problemem jest brak znajomości przepisów przez zawodników. Z zaskoczeniem stwierdzam, że do dziś wiele osób nie oswoiło się ze zmianami wprowadzonymi w 2006 roku, a przepisy i ich interpretacje ulegają zmianom cały czas. Zawodnicy nie muszą wprawdzie znać przepisów, ale muszą liczyć się z konsekwencjami ich niewiedzy. Jeśli zawodnik dostaje dacha za to, że wyzwiskami zareagował na własny błąd, to pretensje powinien mieć tylko do siebie. Dlatego dyskusje z sędziami zaczynajcie od pytania o uzasadnienie, a nie od wyzwisk. Moim zdaniem każda drużyna powinna być na bieżąco informowana o zmianach i interpretacjach. Proponowałem na forum organizowanie specjalnego spotkania przedstawicieli drużyn z sędziami. Najlepiej przed sezonem. Jeśli zespoły się na to wypną, to na własną odpowiedzialność.

Zawodnicy powinni też pamiętać, że grają w Okręgowej Lidze Koszykówki, czyli, jak słusznie zauważył Mikołaj, lidze, której nie ma na koszykarskiej mapie Polski. W ostatnich latach dość regularnie mogłem obserwować na żywo mecze PLK i I ligi i muszę stwierdzić, że o ile w PLK połowa sędziów prezentuje naprawdę wysoki poziom, to już w I lidze bardzo często jest fatalnie. Znaczna część naszych sędziów na tle I ligi nie ma się czego wstydzić. Piszę to z absolutnym przekonaniem.

Celowo nie rzucałem w tym tekście nazwiskami, bo nie o to w tym chodzi. Niech każdy sędzia zgodnie z własnym sumieniem stwierdzi, czy rzeczywiście zawsze sędziuje najlepiej jak może. Jeśli odpowiedź brzmi ‘nie’, to lepiej zastanowić się nad sensem takiego sędziowania. Za to zawodnicy powinni się zastanowić, czy rzeczywiście ich nerwy są zawsze zasadne. Nie wiem jak to wygląda teraz, ale z tego co pamiętam, połowę oburzenia można by sobie darować. Niemal każdy zawodnik w każdej sytuacji jest faulowany, za to sam nigdy nie fauluje. Od tego jest sędzia, żeby obiektywnie to rozstrzygnąć. Dlatego proponuję, by po gwizdku najpierw wziąć trzy głębokie oddechy i dopiero po chwili namysłu zacząć dochodzić swoich racji.

Więcej opanowania, mniej nerwów. Więcej wzajemnego szacunku i przede wszystkim mniej personalnych wycieczek, bo z tym też jest poważny problem. Ograniczajcie się do dyskusji o tym co dzieje się na boisku. Pozdrawiam wszystkich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *